środa, 10 lipca 2013

Rozdział 15


***

Do domu dojechaliśmy po 15 minutach.
-Leo wejdź ze mną do domu i zaczekaj przy drzwiach ja z nimi pogadam i jak będzie pora to Cie zawołam.
-Ok.
Weszłam do domu i udałam się do salonu gdzie zastałam mamę i Pepa.
-Musimy porozmawiać- powiedziałam.
-Co się stało?- zapytał Pep.
-Nic, spokojnie.
-Dobrze, to mów o co chodzi- powiedziała mama.
-No bo ja od jakiegoś czasu spotykam się z kimś.
-To super- powiedział Pep a ja uśmiechnęłam się.
-A kiedy to się zaczęło?
-Jeszcze przed tym jak ja odkryłam, że spotykasz się z Pepem.
-Kiedy go poznamy?- znowu spytała mama.
-Znaczy się Pep już go zna a ty kojarzysz.
-Tak a kto to?- spytał Pep.
-Czekajcie- powiedziałam i udałam się do przedpokoju.
-Chodź Leo- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę.
-Oto i mój chłopak- powiedziałam a do pokoju wszedł Leo.
-Leo?- powiedział Pep z niedowierzaniem.
-Tak.
-Łał tego się nie spodziewałem no, ale jeśli jesteście szczęśliwi to ja też jestem.
-Czemu nam nic nie powiedzieliście?- zapytała mama.
-No bo bałam się jak zareagujecie, nie dogadywałam się z Pepem i bałam się, że to może zaważyć na grze Leo.
-Nie, tego nigdy bym nie zrobił- powiedział i uśmiechnął się.
-Dziękuje.
-Chwila wtedy jak dałem wam z Gerardem tydzień wolnego to gdzie pojechaliście?
-Yyy no bo Natalia wtedy uciekła przeze mnie, a ja nie mogłem jej zostawić za bardzo ją kocham no i jak dowiedzieliśmy się z Gerardem gdzie jest nie mogłem dłużej czekać i pojechaliśmy tam.
-Dobra nie ważne chcę tylko żebyście byli szczęśliwi.
-To co macie ochotę na jakiś film?- zaproponowałam.
-Jasne.
Zamówiliśmy pizze i oglądaliśmy film po 23 Leo zaczął się zbierać.
-Dobra to ja lecę do widzenia.
-Odprowadzę Cię.
Wyszliśmy na zewnątrz a ja rzuciłam się na Leo.
-Leo ciesze się, że im powiedzieliśmy teraz będziemy szczęśliwi.
-Widzisz mówiłem, ale mam jedno pytanie od kiedy ty tak dobrze dogadujesz się z Pepem.
-Ostatnio dużo rozmawialiśmy i jakoś złapaliśmy kontakt.
-Aha.
Przybliżył się do mnie a nasze usta złączyły się w namiętny
pocałunek.
-Dobra ja lecę pa kocham Cię.
-Ja ciebie też.
Jak odjechał wróciłam do domu, pożegnałam się i poszłam do pokoju.



***

Rano wstałam bardzo szczęśliwa, wreszcie się wszystko układa.
Wzięłam prysznic i ubrałam się gdy wychodziłam z łazienki mój telefon rozdzwonił się.



-Hej Leo.
-Cześć, co tam dzisiaj robisz?
-Musze lecieć do szkoły. A czemu pytasz?
-Masz ochotę po zajęciach wybrać się ze mną na obiad?
-Jasne, do zobaczenia.
-Będę pod szkołą papa.



Poszłam do szkoły gdzie spotkałam Jessice.

-Mów jak tam z Marciem?
-Świetnie.
-Widziałam was ostatnio w gazetach. Jesteś sławna.
-Haha dzięki. Co tam dzisiaj robisz?
-Idę z Leo na obiad.
-Super dobra ja lecę na zajęcia pa.
-Pa.


***

Zajęcia dłużyły mi się okropnie, gdy usłyszałam ostatni dzwonek wybiegłam ze szkoły.
Szybko odnalazłam Leo, próbował wydostać się z tłumu fanów jednak mu to nie wychodziło.
Wcisnęłam się jakoś do środka i pociągnęłam go w stronę tyłu szkoły.
-Dzięki gdyby nie ty to nigdy bym się nie wydostał.
-Nie ma za co- powiedziałam i pocałowałam go .
-To co robimy?- spytałam.
-Mam pomysł, ale to niespodzianka.
-To jedziemy do mnie ja się przebiorę ok?
-Jasne.
Weszliśmy do domu gdzie zastałam Pepa i mamę.
-Musimy porozmawiać- powiedziała mama.
-Co się stało?
-Nic spokojnie, chcę ci tylko powiedzieć, że przeprowadzamy się do Pepa.
-Co? A co z tym domem?
-Sprzedamy.
-Kiedy się wyprowadzamy?
-Jak najszybciej.
-Będziesz miała tam własny pokój, urządzisz sobie go jak
chcesz- powiedział Pep.
-Ok. A tak właściwie to gdzie to jest?
-Niedaleko Camp Nou.
-Dobra a ja teraz lecę, wychodzę z Leo.
-Dobrze.
Wyszliśmy na zewnątrz a ja zapytałam Leo:
-To gdzie jedziemy?
-Niespodzianka za chwilę się dowiesz.


***

-Leo mam pomysł za niedługo 18 urodziny Jessici może zrobimy jakąś imprezę co?
-Pewnie to teraz jedziemy do Marca a potem niespodzianka.
-Ok.
Po paru minutach byliśmy już na miejscu.
Zapukałam a zaraz potem ujrzałam Marca.
-Hej wejdźcie.
-Cześć.
-Co was do mnie sprowadza?
-Marc za niedługo urodziny Jessici może urządzimy jej jakąś imprezę co?
-Pewnie to ja zadzwonię do Gerard i wszystko zrobimy.
-Ok to my lecimy pa.
-Pa.
Jechaliśmy prawie pół godziny, gdy wyszłam z samochodu oniemiałam.
-Park linowy?
-No, chodź będzie super.
W parku spędziliśmy parę godzin wracałam do domu wykończona nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


***

Leo


Patrzyłem na nią, jak słodko spała.
Zaparkowałem auto przed domem i powoli zaniosłem ją do mojej sypialni.
Zamknąłem po cichu drzwi i zadzwoniłem do Pepa.


***

-Siema jak by co to Natalia jest u mnie, zasnęła w samochodzie i nie chciałem jej budzić rano ją odwiozę.
-Ok. Pa
-Pa.



***
No rozdział nudny, ale w następnym dużo się wydarzy zapraszam :) 


niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 14


***



Następne parę dni minęło w spokoju, wszyscy powracaliśmy do normalnego życia.


***


Rano ubrałam się i zeszłam do kuchni tam zastałam Pepa.
-Gdzie mama?
-W pracy.
Siedzieliśmy w ciszy którą przerwał Pep.
-Jedziesz ze mną na trening? Chciałbym później cię gdzieś zabrać i porozmawiać.
-No dobrze- powiedziałam niechętnie.
Wstałam i poszłam się ubierać po 20 minutach jechaliśmy już na stadion.
-Zajrzę na chwile do chłopaków, stęskniłam się za nimi.
-Dobrze.
-Ruszyłam w stronę szatni. Weszłam bez pukania co było błędem.
-Aaa- krzyknęłam i zakryła obie oczy ręką- To ja może zaczekam na zewnątrz- powiedziałam i szybko wyszłam.
Po 15 minutach piłkarze zaczęli wychodzić więc teraz postanowiłam wejść.
W środku był jeszcze tylko Leo.
-Hej- powiedziałam.
-Cześć jak tam w domu?
-Dobrze Pep dzisiaj zabiera mnie gdzieś po treningu, powiedział, że chce pogadać.
-To dobrze- powiedział i pocałował mnie.
-Dobra idź już bo się spóźnisz.
-Ok pa.

***


Trening minął szybko, później czekałam na Pepa w samochodzie.
Jechaliśmy chwile, Pep zaparkował i ruszyliśmy przed siebie.
To co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.
Byliśmy na wzgórzu widok był niesamowity.
Usiedliśmy a Pep zaczął:
-Co mam zrobić żebyś mnie polubiła?
-Kiedyś z tatą oglądałam mecze Barcy i uwielbiałam Cię marzyłam, że kiedyś cie spotkam.
Uwielbiałam patrzeć jak cieszysz się z wygranego meczu, jesteś świetnym trenerem i takim pozostaniesz, jednak od kiedy pojawiłeś się w naszym życiu nie potrafię, boje się. Utrata taty pozostawiła w moim sercu pustkę i nie chce nikogo nowego.
Chcę żeby zostało tak jak jest- powiedziałam i poczułam łzy
spływające po moich policzkach.
-Natalia proszę Cię nie płacz, zrobię wszystko żebyś była
szczęśliwa, wiem że to jest dla ciebie trudne.
Wiem, że nie pokochasz mnie tak samo jak swojego ojca, ale chociaż spróbuj mnie polubić.
Nie chce żebyś mówiła do mnie tato, chce żebyś była szczęśliwa i pamiętaj nie ważne co by się działo możesz na mnie liczyć.
-Dziękuje Ci za te słowa, wiem że niewielu po takich słowach i rzeczach jakie robiłam dalej próbowało się ze mną dogadać. A ty dalej próbujesz, dziękuję Ci.
I przepraszam za to wszystko co Ci zrobiłam, mam nadzieje, że mi wybaczysz możemy zacząć wszystko od nowa? Spróbuje zapomnieć o tacie i żyć nowym życiem.
-Nie rób tego, nie zapominaj o nim, wiem jak bardzo go kochałaś i kochasz wiec nie zapominaj.
Zacznijmy wszystko od nowa.


Przytuliłam się do niego wiem, że od dzisiaj wszystko zacznie się od nowa, ciesze się, że będzie przy nas i wiem, że mama go kocha.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę i postanowiliśmy wrócić do domu.
Weszłam do domu przywitałam się z mamą i poszłam do pokoju, ciesze się, że między mną i Pepem wreszcie się układa.
Niespodziewanie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.
-Hej, nie przeszkadzam? -zapytał Pep.
-Nie, coś się stało?
-Nie, mama dużo mi o tobie opowiadała i wiem, że znasz się na piłce, masz może ochotę wybrać skład na jutrzejszy mecz?
-Naprawdę? Przecież to mecz z Chelsea.
-Tak, ale wiem, że wybierzesz dobrze.
-Dzięki. Zostajesz na noc?
-Nie wiem czy mogę.
-Zostań mama się ucieszy.
-Dobrze- powiedział z uśmiechem.

Przez następną godzinę wybierałam 11 na jutrzejszy mecz wybrałam: Valdes, Alba, Pique, Puyol, Alves, Xavi, Iniesta, Busquets,Villa, Fabregas i Messi.
Wieczorem zaniosłam kartkę Pepowi.


***


Następny dzień minął mi szybko wieczorem pojechaliśmy na Camp Nou.
Ubrana w koszulkę Messiego razem z mamą usiadłyśmy w strefie Vipów.
Nie za bardzo byłam zadowolona, ci wszyscy ludzie w garniturach.
No ale co poradzić. Po chwili usłyszeliśmy pierwszy gwizdek.
Od pierwszej minuty obydwie drużyny grały ostro, do końca pierwszej połowy było 0:0.
Po 15 minutach piłkarze znowu rozpoczęli grę. Tym razem Barca grała śmielej, szybko atakowała i w 61 minucie Messi strzelił gola.
Całe Camp nou zaczęło szaleć.
Leo podbiegł do kamery i pokazał serduszko bardzo cieszyłam się, że Leo zadedykował mi gola.
Mecz zbliżał się ku końcowi Barca wygrywała 3-0 a bramki strzelili
Messi Villa i Iniesta.
Mecz zakończył się wynikiem 3-0.
-Mamo mam sprawę, później wrócę nie martw się o mnie.
-Dobrze trzymaj się.
Ruszyłam w stronę szatni postanowiłam przywitać się z Fernand.
Gdy go zobaczyłam pognałam w jego stronę i rzuciłam się mu na szyje.
-Fernando, tak się stęskniłam.
-Ja też a jak tam z Leo?
-Dobrze, postanowiłam dzisiaj powiedzieć o naszym związku mamie i Pepowi.
-Ciesze się, że podjęłaś taką decyzję jestem z tobą.
-Dzięki do zobaczenia.
Ruszyłam w stronę szatni chłopaków.
Zaczekałam na Leo. Jak zawsze wychodził ostatni z Gerardem.
-Hej, świetny mecz.
-Dzięki.
-Leo chodź musimy pogadać.
-Dobra, pa Gerard.
-Co się stało?- spytał gdy byliśmy już w samochodzie.
-Rozmawiałam ostatnio z Pepem i pogodziliśmy się postanowiłam dzisiaj powiedzieć im o nas.
-Ciesze się z tego, to co jedziemy?
-Tak.




***


No i mamy następny rozdział, dodałam szybciej bo dzisiaj wróciłam, następny za 2 może 3 dni zapraszam do komentowania :)

wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 13


***

Rano obudziłam się w tej samej pozycji co zasnęłam. Jestem szczęśliwa, powiedziałam Marcowi o ciąży i nie zostawił mnie. 
-Hej Marc.
-Cześć, jak się czuje przyszła mama?
-Dobrze, ale muszę się zbierać, za chwile mam zajęcia.
-Co? Nie nigdzie się nie ruszasz.
-Przestań to mój ostatni rok, na razie mogę chodzić jak będę się źle
czuć to przestane ok?
-Dobrze, ale jakby coś się działo to dzwoń.
-Ok. Papa- powiedziałam i ruszyłam w stronę szkoły.

***

Natalia

Rano obudził mnie telefon:

-Natalia powiedziałam mu.
-I co?
-Ucieszył się! Jestem taka szczęśliwa!
-Mówiłam ci, że wszystko będzie dobrze.
-Dzięki, muszę kończyć, trzymaj się.
-Pa


Zakończyłam rozmowę i zeszłam na dół, zrobiłam śniadanie i
postanowiłam obudzić Leo bo za chwile ma trening.
-Leo wstawaj za chwile masz trening- powiedziałam i usiadłam na nim okrakiem.
-Co? Która godzina?- zapytał zaspany.
-9.
-Ok już wstaje.
-Zrobiłam Ci śniadanie.
-Dzięki kochana jesteś a i jeszcze coś wieczorem mam dla ciebie
niespodziankę.
-Jaką?- zapytałam zaciekawiona.
-Nie powiem Ci, dowiesz się wieczorem.
-Ok.
Leo pojechał a ja postanowiłam wybrać się do szkoły.
Uzgodniłam wszystko i wracam na zajęcia za tydzień.
Wychodziłam z gabinetu i natknęłam się na Jessice.
-Hej- powiedziałam.
-Nati cześć co tu robisz?
-Poszłam do szkoły żeby spytać się co dalej no i za tydzień wracam.
-Ciesze się, masz może ochotę na lody, mam teraz wolne.
-Jasne chodź.
Usiadłyśmy w kawiarni i czekałyśmy na zamówienie.
-A ty jak się czujesz?- spytałam.
-Dobrze.
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę, gdy wróciłam do domu Leo już czekał.
-Gdzie byłaś? Martwiłem się. 
-Przepraszam myślałam, że wrócę szybciej, była w szkole za tydzień zaczynam a potem spotkałam Jessice i byłyśmy na lodach a tobie jak trening minął?
-Dobrze, ale Pep cały czas się o ciebie martwi.
-Nie wierze.
-To uwierz, naprawdę.

***

Przed 18 wyjechaliśmy z domu na oczach miałam opaskę jednak nie przeszkadzało mi to.
Po jakimś czasie Leo zatrzymał samochód i pomógł mi z niego wyjść.
-Teraz powoli jeszcze kawałek- powiedział.
-Dobrze.
-To tu- powiedział i ściągną chustkę. Byliśmy na Camp Nou.
A moim oczom ukazały się sylwetki wszystkich piłkarzy i Jessici zaczęli śpiewać sto lat a później każdy z nich podchodził do mnie składał życzenia i dawał prezent.
A ja cały czas płakałam ze szczęścia.
-Tak bardzo wam dziękuje.
-To co gramy?- krzyknął Alves a wszyscy mu zawtórowali.
Pograliśmy trochę w nogę a później zaczęła się zabawa.
Po 24 większość piłkarzy była już pijana. Z trzeźwych pozostałam
ja, Jessica bo ona nie mogła pić i Xavi.
Więc przez kolejną godzinę ładowaliśmy piłkarz do taksówek.
Koło 1 wróciłam z pijanym Leo do domu.
-To co robimy?- zapytał Leo i uniósł teatralnie brwi.
-Przestań, idź spać jesteś pijany.
-Nie prawda.
-Prawda a teraz nie sprzeczaj się ze mną tylko do łóżka.
Leo niechętnie ruszył w stronę sypialni.

***

Rano obudziłam się pierwsza zrobiłam śniadanie i zaniosła tabletki i wodę Leo.
Weszłam do pokoju jednak nikogo w nim nie zastałam więc ruszyłam w stronę łazienki .
Na ziemi siedział Leo wyglądał jak trup, podałam mu wodę i tabletki.
-Dzięki- powiedział cicho.
-Trzeba było wczoraj tyle nie pić- powiedziałam i zaśmiałam się na
wspomnienie wczorajszego wieczoru.
-Bardzo śmieszne.
-Dobra zbieraj się musisz jechać na trening. Chcesz kawy?
-Chętnie.
Zeszłam na dół i zaparzyłam 2 kubki kawy po chwili wrócił Leo.
-Od razu lepiej- powiedział gdy skończył już pić.
-Mam prośbę, możesz wieczorem zawieść mnie do mamy.
-Jasne. 

***

Po wyjściu Leo postanowiłam posprzątać i poszłam na plażę.
Posiedziałam trochę i postanowiłam wracać, wstąpiłam jeszcze do sklepu na małe zakupy.

***

Wieczorem zabrałam moje walizki i ruszyliśmy do mojego domu.
-Leo dziękuje za wszystko.
-Nie ma za co.
-Dobra ja idę, ale pamiętaj jak będę gotowa to wszystko im powiem.
-Dla ciebie mogę czekać nawet wieczność, pa kocham Cię.
-Ja ciebie też.
Pomachałam mu i ruszyłam w stronę drzwi, zapukałam i czekałam. Drzwi otworzył mi Pep.
-Natalia? 
-No.
-Kochanie kto przyszedł- usłyszałam głoś mamy a zaraz potem znalazła się w przedpokoju.
-Natalia wróciłaś!- krzyknęła szczęśliwa.
-Tak.
-Tak bardzo tęskniłam- powiedziała i przytuliła mnie.
-Kiedy wróciłaś?- spytał Pep.
-Parę dni temu- odpowiedziałam nie patrząc na niego.
-A gdzie byłaś ten miesiąc?- tym razem spytała mama.
-U cioci w Anglii.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę dowiedziałam się, że ślub odbędzie się za parę dni.

***

Niedziela zbliżała się wielkimi krokami został jeden dzień, pomogłam mamie z sukienką i z ostatnimi przygotowaniami.
Ślub oczywiście cywilny odbył się szybko, później zabawa, na ślubie byli wszyscy z klubu i nie tylko.
Do domu wróciliśmy nad ranem.


***

Wiem rozdział nudny następny będzie ciekawszy :D Zapraszam do komentowania :)