wtorek, 20 sierpnia 2013

Epilog

***

16 lat później...


Siedziałam w salonie i oglądałam album ze zdjęciami.
-Wróciłem- usłyszałam głos Leo.
-Hej.
-Co tam robisz?
-Oglądam zdjęcia i wspominam- popatrzyłam na zdjęcie.
-Pamiętam to zdjęcie.
-Ja też.


Usiadłam na Camp Nou koło Patrici i Issabel.
Razem czekałyśmy na ostatni mecz sezonu z Granadą.
Po chwili piłkarze zaczęli wychodzić na boisko.
Mecz był bardzo zacięty jednak Barcy udało się strzelić aż 3 gole.
Przed końcem spotkania dziewczyny pociągnęły mnie do wejścia na murawę. Gdy sędzia zakończył spotkanie.
Dziewczyny razem z chłopakami wyciągnęli mnie na środek.
Nie wiedziałam o co chodzi.
Po chwili przede mną pojawił się Leo, uklęknął i z małego pudełeczka wyjął pierścionek.
Koło niego pojawił się Gerard z mikrofonem.
-Natalio Suarez kocham Cię od kiedy tylko cię poznałem, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną- zapytał.
A ja stanęłam jak słup nie wiedziałam co powiedzieć jednak szybko ocknęłam się.
-Tak tak tak- krzyknęłam i rzuciłam się na niego, Leo włożył na mój palec przepiękny pierścionek a ja popłakałam się ze szczęścia.
Całe Camp Nou zaczęło krzyczeć i wiwatować.


Po 2 miesiącach wzięliśmy ślub a 9 miesięcy później na świat przyszedł mały Brayan.



-To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu-powiedziałam.
-Mój też.
-Dobra chcesz obiad?
-Jasne.
-Brayan chodź na obiad- krzyknęłam.

Z każdym dniem jak na niego patrzę przypomina coraz bardziej ojca.

Wieczorem wybraliśmy się na ostatni mecz Leo w barwach klubowych.
Mecz minął szybko po ostatnim gwizdku sędziego ruszyłam z Brayanem na murawę.
Leo został pożegnany przez swoich kolegów z klubu, jako prezent dostał koszulkę z autografami wszystkich.
Koło 22 wróciliśmy do domu.

Następnego dnia Brayan wyszedł do szkoły a ja z Leo oglądaliśmy telewizję
Tylko jedna rzecz mnie martwiła, Brayan był zamknięty w sobie mało z nami rozmawiał, nie wiedziałam co mam zrobić.



****



Przechodziłem koło starego lasku, moją uwagę przykuli chłopcy.
Postanowiłem tam pójść i zobaczyć co się dzieje, skryłem się za drzewami i obserwowałem.
Zauważyłem tam Brayana siedział między chłopakami w ręku miał piwo i papierosy.


-No młody Messi twój ojciec taka gwiazda a ty nic nie potrafisz- odezwał się jeden z nich.
-Zamknij się.
-To pokaż co potrafisz. Tchórzysz?
-Odwal się ode mnie.
-Oj ktoś tu tchórzy, boisz się?- drażnił go nadal.
W tym momencie Brayan nie wytrzymał i rzucił się na niego.
Jednak tamten był silniejszy i po chwili już okładał leżącego Brayana.
Postanowiłem interweniować.
-Zostaw go- krzyknąłem a wszyscy ucichli i popatrzyli na mnie.
-Ej to przecież Xavi Hernandez legenda Barcelony- rozeszły się szepty.
Odciągnąłem tamtego od Brayena i zabrałem go z tamtego towarzystwa.
-Brayan coś ty tam robił powinieneś być w szkole.
-Wiem wujku- powiedział i spuścił głowę.
-Boli cie coś?
-Ręka.
-Dobra jedziemy na pogotowie, pewnie jest złamana.

***

I tak jak przypuszczałem po godzinie wychodziliśmy z gabinetu lekarza, Brayan z gipsem na ręce i zszytym łukiem brwiowy.
Pojechaliśmy do jego domu.
Weszliśmy do środka i od razu zobaczyli nas jego rodzice.
-Matko Brayan co się stało?- zapytała przestraszona Natalia.
-Nic.
-Brayan coś ty zaś narobił- tym razem odezwał się Leo.
-Nic, zostawcie mnie!- krzyknął i poszedł do swojego pokoju.


-Leo musimy pogadać- powiedziałem.
-Co on narobił?
-Przechodziłem koło lasku i zatrzymałem się tam bo zobaczyłem grupkę chłopaków, tak spotkałem Brayana miał piwo i papierosy w ręku. O coś się posprzeczał z jakimś chłopakiem i pobili się, od razu odciągnąłem go i zabrałem na pogotowie.
-Xavi ja nie wiem co mam z nim robić, nigdy nie był taki nie rozmawia z nami.
-Spróbuj z nim porozmawiać tylko nie krzycz i nie pozwól żeby spotykał się z tamtym towarzystwem bo zejdzie na złą drogę.
-Ok.
-Dobra ja się zbieram pa.
-Pa.




Leo



Po wyjściu Xaviego postanowiłem porozmawiać z Brayanem.
-Brayan musimy porozmawiać- powiedziałem, gdy znalazłem się w jego pokoju.
-Nie mamy o czym.
-Chyba jednak mamy, powiedz czemu nie byłeś w szkole i co ty robiłeś w tym lesie?
-Nic.
-Jak to nic przestań tylko mów.
-Nie mam nic do powiedzenia.
-Brayan co się z tobą dzieje, proszę cie powiedz.
-Mam już dość tego życia jestem synem najlepszego piłkarza na świecie a ja jestem nikim! Wszyscy tylko proszą mnie o autografy od Ciebie. Nikt nie traktuje mnie na poważnie, liczysz się tylko ty. Mam tego dość!- krzyknął i wyszedł z domu.

Teraz już wszystko rozumiem, wiem, że bycie dzieckiem piłkarza nie jest łatwe.
Postanowiłem iść za nim żeby nie narobił żadnych głupot.
Szedłem w bezpiecznej odległości, nie chciałem żeby mnie zobaczył.
Po 15 minutach doszliśmy na boisko piłkarskie, po prostu mnie zamurowało. Brayan nigdy nie mówił, że lubi grać w piłkę.
Usiadłem z daleka żeby mnie nie zobaczył po 10 minutach chłopaki zaczęli grać.
Patrzyłem na mojego syna z otwartymi oczami, był świetny, po prostu rasowy napastnik.
Pograli z jakąś godzinę a Brayan strzelił 3 piękne gole.
Gdy zmierzał do wyjścia dogoniłem go.
-Brayan zaczekaj- krzyknąłem.
-Co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony
-Chodź musimy porozmawiać.
-Dobra.
Poszliśmy do kawiarni a ja zacząłem.
-Brayan wiem, że jest ci ciężko ale wierze, że sobie poradzisz jest mądrym i fajnym chłopakiem, na pewno znajdziesz przyjaciół.
-Dzięki.
-Ale mam pytanie czemu nie powiedziałeś, że lubisz piłkę co?
-Nie wiem, ale i tak nie umiem nawet dobrze grać.
-Brayan ty chyba sobie żartujesz, grasz super, jesteś świetny jak dzisiaj na ciebie patrzyłem to nie mogłem uwierzyć, że tak świetnie grasz, rasowy z ciebie napastnik.
-Dzięki tato.
-Dobra zbierajmy się bo mama będzie się martwić.
-Ok.

Po 20 minutach byliśmy już w domu .
-Cześć - powiedziałem gdy weszliśmy.
-Hej, chcecie kolacje?
-Jasne- tym razem odezwał się Brayan.
Po skończonym posiłku Brayan poszedł do siebie a ja usiadłem z moją żoną w salonie.
-Leo coś ty mu zrobił, że on jest taki pogodny.
-Poszedłem wtedy za nim i okazało się, że poszedł na boisko oglądałem jak gra, był świetny później postanowiłem z nim pogadać i wyjaśniliśmy sobie wszystko.
-Cieszę się.


Następnego dnia postanowiłem pójść do La Masii i porozmawiać o przyjęciu Brayana.
Już po rozmowie umówiliśmy się, że jak Brayanowi zdejmą gips mam go przywieść.

3 tygodnie później.

O 15 pojechałem po Brayana do szkoły.
-Tato co ty tutaj robisz?
-Przyjechałem po ciebie, zbieraj się mam dla ciebie niespodziankę.
-Ok.
Po 20 minutach byliśmy już przed La Masiią.
Wyszliśmy z auta a ja zacząłem mówić.
-Brayan wiem ile szczęścia sprawia Ci piłka więc razem z mamą postanowiliśmy Cie zapisać do szkółki Barcy.
-Naprawdę dziękuje- powiedział i przytulił mnie.
-Nie ma sprawy dobra a teraz idziemy na trening pokaż na co Cię stać a po treningu powiedzą nam czy cię przyjęli.
-Ok.
Po treningu poszliśmy z Brayanem do trenera.
-Jestem zdumiony, dawno nie widziałem takiego talentu. Będziesz świetnym piłkarzem przyda nam się taki talent.
-Dziękuje.
-Dobra chodźmy do biura i tam wszystko uzgodnimy.
-Ok.

Po godzinie wszystko było już dogadane Brayan od jutro zaczyna treningi.

Miesiąc później..


Dziś wybrałem się z Natalią na mecz Brayana.
O 10 siedzieliśmy już na trybunach i oglądaliśmy Brayana w akcji.
Już po 15 minutach meczu nasza 10 strzeliła pięknego gola.
Do końca meczu wynik podwyższył się jeszcze o 2 bramki strzelone przez Brayana.
Cały turniej wygrała Barca a Brayan został zawodnikiem turnieju i króle strzelców.


Po południu przyszli do nas na grilla Jessica, Marc i ich córka Camila, która tak jak Marc uwielbia grać w piłkę i gra w żeńskiej drużynie Barcy.
Usiedliśmy wszyscy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać.
Tak jak za dawnych lat ...
Cieszę się, że kiedyś z mamą przyjechałam do Barcelony to tu znalazłam, rodzinę i miłość...

***
No i mamy epilog, trochę inny niż wszystkie, ale co tam :D
Dziękuje wam za to, że byliście przy mnie, dziękuje za ponad 8600 wyświetleń, gdy zakładałam tego bloga nigdy nie sądziłam, że wam się spodoba a jednak. Jeszcze raz dziękuje, że byliście razem ze mną.
Trudno mi jest pożegnać się z tym opowiadaniem no, ale zawsze na pożegnania nadchodzi czas :D
Zapraszam na pozostałe moje opowiadania :)




czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 19

***

Dziś jest mój ostatni dzień w szpitalu.
Leżałem w łóżku i myślałem, usłyszałem ciche pukanie do drzwi a po chwili w środku znalazł się Cesc.
-Mogę ?-zapytał.
-Jasne. Cesc chciałem Cię przeprosić wiem, że źle zrobiłem. Przepraszam.
-Wybaczam Ci ja też nie jestem bez winy.
-Jak tam twój nos ?
-Dobrze już prawie nie boli. A ty jak się czujesz ? Już wiesz kiedy wychodzisz ?
-Czuje się dobrze i jutro wychodzę.
-To super brakuje nam ciebie na boisku.
-Dzięki.
-Dobra ja lece na trening.
-Ok pa i jeszcze raz przepraszam.

Po chwili już go nie było, cieszę się, że mi wybaczył, zachowałem się jak palant.
Po południu odwiedził mnie Pep.
-Cześć jak tam ?-spytał.
-Dobrze.
-Leo próbowałeś się zabić co Ci strzeliło do głowy ?
-Wiem zachowałem się durnie, zawieś mnie, wyrzuć z drużyny wszystko zrozumiem ale w tamtym momencie nie widziałem innego wyjścia, kocham Natalię nad życie i zawszę będę.
-Nie wyrzucę cie ani nie zawieszę wiem ile przecierpiałeś i wiem jak bardzo ją kochasz. Jednak obiecaj mi, że to się już nigdy nie zdarzy.
-Obiecuje.
-Dobra ja się będę zbierać pa.
-Pa.
Resztę dnia spędziłem sam.


***

Rano obudziłem się szybko, zabrałem rzeczy i po 15 minutach byłem już na parkingu gdzie czekał na mnie Xavi.
-Siema
-Cześć
-Jedziemy ?
-Tak.
Po 15 minutach byliśmy już u mnie, pograliśmy trochę w fife i pożegnaliśmy się.
Postanowiłem zrobić niespodziankę Natalii i pojechałem pod uczelnie.




Natalia


Kończyłam właśnie lekcje, wyszłam przed szkołę i zobaczyłam grupkę ludzi, z ciekawości podeszłam tam i to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.


Leo

Czekałem na Natalie, w pewnym momencie ludzie zaczęli zbierać się wokół mnie i prosić o autografy. Z daleka dostrzegłem Natalie, która szła w moją strone.
Przepchałem się przez tłum i podszedłem bliżej, ona podbiegła do mnie i rzuciła mi się na szyję.
-Hej-powiedziałem i pocałowałem ją.
-Cześć co ty tutaj robisz ?
-Wyszedłem dzisiaj ze szpitala i postanowiłem zrobić Ci niespodziankę.
-Ciesze się, to co jedziemy do mnie ?
-Jasne.
Po 20 minutach wchodziliśmy do domu gdzie zastaliśmy mamę Natalii i Pepa.
-Cześć-powiedziała Nat.
-Hej o witaj Leo jak się czujesz ?-spytała mama Natalii.
-Dobrze dzisiaj wyszedłem ze szpitala.
-Ciesze się, zostaniesz na obiedzie ?
-Chętnie.
Po posiłku poszliśmy z Pepem do ogrodu.
-Kiedy mogę wrócić do treningów?
-Przyjdź jutro na testy i zobaczymy.
-Dobrze.
Resztę wieczoru spędziliśmy w domu robiąc grilla.
Po 22 zacząłem zbierać się do domu.


***

Wstałem szybko, ubrałem się i pojechałem na trening.
Przed stadionem spotkałem Xaviego.
-Siema już na trening?
-Dzisiaj badania zobaczymy kiedy będę mógł grać.
Weszliśmy na obiekt i skierowaliśmy się do szatni.
Ich miny były nie do opisania gdy mnie zobaczyli.
-Leo co ty tutaj robisz ?-spytał Dani.
-Stoję. A tak jaśniej to dzisiaj mam badania.
Pogadaliśmy trochę, po 20 minutach chłopaki ruszyli na trening a ja na badania.
Po godzinie byłem już gotowy i czekałem na wyniki.
-Leo twoje wyniki są bardzo dobre, od jutro możesz zacząć trenować indywidualnie a za jakieś 2 tygodnie z grupą.
-Dobrze dziękuje.
Ruszyłem w stronę murawy gdzie chłopaki rozmawiali z Pepem.
-O Leo jak tam badanie ?-spytał Pep.
-Dobrze jutro zaczynam trening indywidualny a jeśli wszystko pójdzie dobrze za jakieś 2 tygodnie będę już trenował z drużyną.
-Ciesze się.
Posiedziałem jeszcze z chłopakami a później pojechałem do domu.

***

Te trzy tygodnie minęły szybko, trenowałem już z chłopakami i dziś miałem znowu wyjść na boisko w 1 składzie.
Przed meczem pojechałem po Natalie, później już razem jechaliśmy na stadion.
Przed szatnią zatrzymałem się i wręczyłem jej prezent.
-To dla ciebie-powiedziałem i wręczyłem pudełko.
-Co to ?
-Sama zobacz.



Natalia


Leo wręczył mi pudełko, otworzyłam je a moim oczom ukazała się klubowa koszulka rozłożyłam ją a z tyłu widniał napis Messi.
-Dziękuje jest piękna-powiedziałam i czule go pocałowałam.
-Ciesz się, że ci się podoba, chodzisz na nasze mecze a nie masz jeszcze koszulki więc postanowiłem ci dać.
-Jeszcze raz dziękuje a teraz leć bo się spóźnisz.
-Pa.

Gdy Leo zniknął na drzwiami szatni ja ubrałam koszulkę i ruszyłam w stronę strefy Vip.
Tam spotkałam Shakirę i Patricię.
Cały czas rozmawiałyśmy do czasu rozpoczęcia meczu.
Na początku było nudno jednak później Barca przejęła piłkę i narzuciła swój styl gry.
W 40 minucie Villa strzelił gola,
całe Camp Nou zaczęło wiwatować a my poderwałyśmy się z miejsc i zaczęłyśmy się cieszyć, krzyczeć i skakać.
Do końca 1 połowy Barcelona utrzymywała prowadzenie w meczu z Sevillą.
Przez przerwę pogadałyśmy trochę jednak gdy usłyszałyśmy gwizdek od razu skupiłyśmy się na meczu. W 80 minucie piękną akcję zaczął Xavi bezbłędnie podał do Iniesty ten zagrał do Messiego, który wpakował piłkę do siatki.


Całe Camp Nou zaczęło krzyczeć, cieszyć się.
Leo podbiegł do kamery i pokazał serduszko.
A ja popłakałam się ze szczęścia.
W doliczonym czasie bramkę jeszcze strzela Alexis.
Po wygranym spotkaniu poszłam do szatni żeby pogratulować chłopakom.
-Cześć wszystkim, gratuluję meczu a wam David  Leo i Alexis gratulacje goli.
-Dzięki-odpowiedzieli razem.
Wyszłam z szatni i ruszyłam na parking.
Po 15 minutach zauważyłam Leo wychodzącego ze stadionu.
Podbiegłam do niego i pocałowałam.
-Piękny gol.
-Dla ciebie.
-Dziękuje.

Weszliśmy do auta i pojechaliśmy do domu.



***
no i mamy ostatni rozdział za parę dni epilog :)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 18

***
Cesc..

Zobaczyłem Leo leżącego na podłodze w kałuży krwi obok niego leżał list.
Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem po pogotowie.
Po 10 minutach karetka opuszczała posesje Leo.
Od razu zadzwoniłem do Gerarda.
-Garard przyjeżdżajcie do szpitala Leo próbował się zabić.
-Co? Co się stało?!- krzyknął przerażony.
-Podciął sobie żyły, jak wszedłem do domu leżał już w krwi zadzwoniłem na pogotowie.
-Ok zaraz będziemy.

Schowałem telefon i ruszyłem w stronę szpitala po 15 minutach czekałem z listem w ręku na lekarzy.
-Cesc!- usłyszałam z daleka wołanie Gerarda.
-Cześć.
-Co z nim?
-Nic jeszcze nie wiem.
-Co to?
-List do Natalii.
-Dzwoniłeś do kogoś?- zapytał zabierając ode mnie list.
-Nie tylko do was.
-Dobra ja dzwonie po Natalie.

***

Siedziałam w pokoju, po chwili rozdzwonił się mój telefon.

-Natalia przyjeżdżaj do szpitala.
-Gerard co się stało?
-Leo chciał się zabić.
-Dobra już jadę pa.

Zbiegłam na dół w salonie siedział Pep z mamą.
-Jedziemy do szpitala.
-Co się stało?- zapytał Pep.
-Leo chciał się zabić- powiedziałam i zaczęłam płakać.
-Dobra jedziemy.
Po 20 minutach wchodziliśmy do szpitala na korytarzu zobaczyłam Shakire, Gerarda i Cesca.
-Gerard co z nim?- spytałam i znowu zaczęłam płakać.
-Nie wiemy, czekamy.
Po chwili na korytarz wyszedł lekarz.
-Stracił dużo krwi, jego stan jest krytyczny.
-Czy mogę go zobaczyć- spytałam przez łzy.
-Tylko na chwile.
Weszłam na salę gdzie zobaczyłam Leo, wyglądał okropnie.
Usiadłam koło łóżka chwyciłam go za dłoń.
-Leo dlaczego to zrobiłeś? Po co? Proszę nie opuszczaj mnie. Kocham Cię.
Po 15 minutach do sali weszła pielęgniarka.
-Proszę już wyjść, niech pani się nie martwi jest w dobrych rękach.
-Dobrze.
Wyszłam na korytarz i z powrotem usiadłam na krześle i zaczęłam płakać.
-Natii proszę nie płacz, będzie dobrze- usłyszałam głos Isabel.
-Natalia, znalazłem to przy Leo, zaadresowany do ciebie-powiedział Cesc i wręczył mi list.

Przetarłam oczy i zaczęłam czytać:

Natalia wiem ile przeze mnie już nacierpiałaś.
Nie potrafię żyć bez ciebie, nie potrafię przestać myśleć o tobie. Wiem, że zawiodłem.
Gdybym mógł cofnąć czas dałbym czas ci wytłumaczyć, jednak tak nie zrobiłem.
Moje życie bez ciebie nie ma sensu, postanowiłem odejść.
Życzę Ci szczęścia.

Kocham Cię Leo.


Przeczytałam list i zobaczyłam ciemność przed oczami.


-Natalia, Natalia- usłyszałam nad sobą.
-Co się stało? Gdzie ja jestem.
-Spokojnie zemdlałaś, jesteś na sali w szpitalu.
-Co z Leo?
-Lepiej, jednak dalej jest nieprzytomny.

***

Minęło parę dni, codziennie przychodzę do szpitala i siedzę przy Leo, który dalej się nie obudził.
Siedziałam właśnie przy łóżku, poczułam uścisk mojej ręki.
Popatrzyłam na Leo, który właśnie zaczął się budzić.
-Gdzie jestem- powiedział po cichu.
-W szpitalu, czekaj idę po lekarza.
Wybiegłam z sali, po chwili wracając z doktorem.
-Dobrze, że się pan obudził, miał pan wiele szczęścia gdyby nie pan Fabregas mógłbyś już nie przeżyć.
Lekarz zbadał Leo i wyszedł.
-Nat przepraszam.
-Po co to zrobiłeś?- powiedziałam zła.
-Bo nie mogłem już tak dalej żyć, straciłem Cie i już nie miałem dla kogo żyć.
-Proszę Cie nie mów tak.
-Możesz mi opowiedzieć co stało się tamtej nocy?
-Siedziałam przy barze w pewnym momencie ktoś pociągnął mnie do wyjścia nim się spostrzegłam zaczął mnie całować i rozbierać, nie wiedziałam co mam robić chciałam krzyczeć, ale nie mogłam wtedy pojawił się Cesc odciągnął go i szybko pomógł mi.
A ten pocałunek to nie wiem jak to się stało naprawdę, to było takie szybkie, byliśmy pijani a potem pojawiłeś się ty.
Rozmawiałam o tym z Cesciem i oby dwoje wiem, że źle zrobiliśmy, ale gdyby nie on to nie wiem co by się ze mną stało- powiedziałam i poczułam łzy na swoich policzkach.
-Matko Natii ja nie wiedziałem, przepraszam powinienem dać wam wyjaśnić, przepraszam. Wiesz kto to był?
-Tak to Lucas, kiedyś do poznałam wydawał się miły pomógł mi dostać się na Camp Nou a potem już straciliśmy kontakt.
-Byłaś na policji?
-Tak.
-Natalia wiem, że pewnie mnie nienawidzisz i zrozumiem wszystko co zrobisz, ale wiedz, że żałuje tego co zrobiłem i kocham cię.
Popatrzyłam w te jego piękne czekoladowe oczy i zauważyłam, że mówi prawdę. Nie mogłam go teraz stracić, nie po tym co przeszliśmy.
Podeszłam do niego i przytuliłam się, tak bardzo mi go brakowało, tęskniłam za nim.
Wreszcie poczułam, że jestem szczęśliwa.
-Kocham Cię- powiedziałam i pocałowałam go.
Posiedzieliśmy jeszcze chwile.
Jednak to nie trwało długo po 13 na sale wlecieli wszyscy piłkarze i Pep z mamą.
Gdy zobaczyli, że Leo już się obudził rzucili się na niego.
Na początku trochę na niego pokrzyczeli za to co zrobił jednak po chwili zaczęli rozmawiać, wygłupiać się i śmiać.
Siedzieliśmy parę godzin i rozmawialiśmy, oczywiście nasi kochani piłkarze nie wytrzymali by chwili spokoju i zaczęli najpierw urządzać salę Leo, wszystko przestawiali, po prostu istna masakra.
Gdy udało ich się uspokoić, Dani i Gerard zaczęli biegać po całym oddziale.
 Dzieci i dorośli mieli duży ubaw.

15 minut musiałam przepraszać pielęgniarki i prosić żeby ich nie wyrzucała.
Później już było w miarę spokojnie, w pewnym momencie mój telefon zadzwonił. Wyszłam na korytarz i szybko odebrałam.
-Czy rozmawiam z Panią Natalią Suarez?
-Tak.
-Tu komisarz policji chciałem panią poinformować, że złapaliśmy Lucasa i jest w areszcie tymczasowy.
-Dobrze dziękuje.
-Do widzenia.
-Do widzenia.
Odetchnęłam z ulgą, już nie muszę bać się o siebie.
Ciesze się, że wreszcie wszystko będzie dobrze.
Wróciłam na sale gdzie piłkarze rozmawiali. Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do nich.

***

No jeszcze jeden rozdział i epilog :) 


Zapraszam na moje nowe opowiadanie o córce Jose Mourincho i pewnym Barcelońskim piłkarzu :) http://milosc-wszystko-przezwyciezy.blogspot.com/

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 17


***

Od pamiętnego wydarzenia minął już tydzień a Leo ani razu nie pojawił się na treningu.
-Leo zbieraj się jedziemy na trening- powiedziałem, gdy wszedłem do domu.
-Gerard nie jadę, zostaw mnie.
-Czy to brzmiało jak prośba? Nie, więc rusz się jedziemy.
-Nie rozumiesz, że nie jadę!- Leo wrzasnął i wstał z kanapy.
Pierwszy raz widzę go w takim stanie, jest gorzej niż wtedy jak Natalia wyjechała.
Prawie nigdy nie krzyczał a co dopiero wrzeszczał, nie wiem co mam robić.
Tym razem postanowiłem zostawić go i wyszedłem trzaskając drzwiami.


Leo

Nie wiem co się ze mną dzieje, nigdy nie podnosiłem głosu a co dopiero krzyczałem, tym bardziej na Gerarda.
Nie mogę zapomnieć tamtej sceny, mogłem dać jej wytłumaczyć jednak byłem tak zły, że nie mogłem, teraz żałuje.
Wiem, że ją straciłem i już nie odzyskam, nie wiem co robić.
Postanowiłem wybrać się na trening żeby przeprosić Gerarda.
Zabrałem torbę i po 20 minutach byłem już przed stadionem,
z daleka zobaczyłem Gararda.
-Gerard zaczekaj!- krzyknąłem a on odwrócił się, podbiegłem do niego.
-Gerard przepraszam, że na ciebie krzyknąłem, nie wiem co się ze mną dzieje.
-Nie ma sprawy, ale nie rób tego więcej ok?
-Ok.
-Idziesz na trening?- zapytał z nadzieją.
-Tak.
Po chwili byliśmy już w szatni.
Na nasz widok chłopaki ucichli.
-Cześć- powiedziałem i zacząłem się przebierać kontem oka spostrzegłem Fabregasa, który patrzył się na mnie.
Szybko się przebrałem i ruszyłem w stronę murawy.
Po 10 minutach na stadionie byli już wszyscy.
-Cześć chłopaki. O Leo musimy porozmawiać. A reszta 20 kółeczek na rozgrzewkę.
-Leo czemu nie było cię na treningach?
-Przepraszam trenerze nie mogłem.
-Leo ostatni raz robisz coś takiego zrozumiano?
-Tak jest trenerze.
Cały trening minął szybko, szerokim łukiem omijałem Cesc.
Cały czas miałem ochotę przywalić mu za to co mi zrobił.
Po treningu ruszyłem z reszta do szatni aż w pewnym momencie usłyszałem.
-Leo zaczekaj.
Odwróciłem się i zobaczyłem Cesca.
-Czego chcesz?- warknąłem.
-Porozmawiać daj mi to wytłumaczyć.
-Co wytłumaczyć, że całowałeś się z Natalią na moich oczach?- nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego i przywaliłem mu w nos.
Fabregas nie był mi dłużny i po chwili zaczęliśmy się bić.
Szybko jednak zostałem odciągnięty od Cesca, który leżał na ziemi z zakrwawionym nosem.
-Co tu się dzieje!- usłyszeliśmy wrzask Guardioli.
-Co wyście zaś porobili, Xavi leć z Cesciem do pielęgniarki a ty Leo natychmiast ze mną.
Ze spuszczoną głową ruszyłem za Pepem do gabinetu.
-Leo powiesz mi co tu się do cholery dzieje- powiedział zamykając drzwi.
Nic nie odpowiedziałem, patrzyłem się tempo w podłogę.
-O co chodzi nigdy nie byłeś taki, nie opuszczałeś treningów a tym bardziej nie biłeś się z nikim.
-Miałem powód.
-Jaki? Powiedz co się dzieje.
Opowiedziałem Pepowi całą historię z tego dnia.
-Leo rozumiem, że Ci ciężko, ale musisz odróżnić życie prywatne od zawodowego.
-Wiem, ale nie potrawie.
-Wiem, że to trudne, ale musisz.
-Dobrze, coś takiego już nigdy się nie powtórzy.
-Dobra a teraz do pielęgniarki.
Po pół godzinie z wielką śliwą od okiem wracałem do domu.


Natalia


Nie mogę się pozbierać po tym co się stało.
Od tygodnia nigdzie nie wychodzę tylko do szkoły.
W nocy nie mogę spać, cały czas myślę o Leo.
Nie wiem co mam robić tak bardzo chciałabym się do niego przytulić, poczuć jego zapach.
Wiem, że zawiniłam ma prawo być na mnie zły.
Usłyszałam pukanie do drzwi a zaraz potem w pokoju ujrzałam Pepa, szybko otarłam łzy i uśmiechnęłam się blado.
-Natalia musimy porozmawiać.
-O co chodzi?
-Wiem co zaszło na imprezie.
Spuściłam głowę, nie wiedziałam co powiedzieć.
-Leo dzisiaj pierwszy raz przyszedł na trening a po nim pobił się z Cesciem.
-Matko nic im nie jest?- zapytałam przerażona.
-Fabragas ma złamany nos a Messi śliwę pod okiem .
Leo opowiedział mi o co chodzi, Natalia on nie zapomniał o tobie dalej cię kocha. Uważam, że powinnaś z nim porozmawiać.
-Nie mogę, jeszcze nie teraz.
-Dobrze, ale jak będziesz gotowa to zrób to.
-Dobrze.
Pep wstał a po chwili zostałam już sama, znowu zaczęłam płakać, Nie wiem co robić.



Leo


Wróciłem do domu, rzuciłem torbę w kąt, usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor.
Długo myślałem nad tym co zrobić.
Postanowiłem odejść, nie mam już po co żyć, straciłem swoją szansę i już nigdy nie odzyskam.
Napisałem list do Natalii, zabrałam nóż i jednym ruchem podciąłem sobie żyły.
Poczułem ból a potem już nic.


***
Cesc


Postanowiłem jeszcze raz pogadać z Leo, nie jestem na niego zły za tą bójkę, wiem czemu to zrobił.
Stanąłem przed jego drzwiami i zadzwoniłem. Nikt nie otworzył, nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
Skierowałem się do kuchni, ale to co tam zobaczyłem wstrząsnęło mną.

***
Rozdział dodany dzisiaj bo jutro wyjeżdżam, ale rozdziały będę dodawać :)
Przepraszam za ten rozdział a i jeszcze jedno zbliżamy się końca, jeszcze tylko 2 rozdziały i epilog 
zapraszam!