***
Rano
szybko wstaliśmy i pojechaliśmy na lotnisko.
-Pa
ciociu, dziękuje, że mogłam zostać.
-Nie
ma za co dla ciebie wszystko, a teraz życzę wam miłej podróży.
***
Na
miejscu byliśmy po 15, nikt nie wiedział, że przyjedziemy.
Udaliśmy
się do taksówki i po 15 minutach byliśmy na miejscu.
Zapukałam
do drzwi po chwili otworzył mi dziadek.
-Natalia! Co ty tutaj robisz?- krzyknął zdziwiony.
-Przyjechaliśmy
was odwiedzić.
-A
kim są ci panowie?
-To
jest Leo a to Gerard- przedstawiłam ich. Weszliśmy do domu w kuchni urzędowałam
babcia.
-Hej.
Odwróciła
się do mnie i o mało co nie zemdlała.
-Co
ty tutaj robisz?
-Przyjechaliśmy
was odwiedzić.
-Przyjechaliśmy?
-Tak,
Leo, Gerard chodźcie tu- zawołałam.
-Co
się stało?- spytał wyższy.
-Nic, poznajcie moją babcie.
-Dzień
dobry- odpowiedzieli chórem.
W
salonie opowiedziałam dziadkom całą historię.
-Cieszę
się, że jesteś szczęśliwa- powiedział dziadek.
-Na
ile zostajecie?
-Jutro
wyjeżdżamy. A teraz chce jeszcze odwiedzić Martę.
-Ok.
-Dobra
chłopaki zbieramy się.
Droga
do domu Marty minęła szybko.
-Dobra
wy się schowajcie, ja z nią porozmawiam i dam wam znać kiedy macie
wyjść.
-Ok.
-Cześć
Marta- powiedziałam, gdy otworzyła drzwi.
-Natalia?
-No.
-Co
ty tutaj robisz?
-Przyjechałam
tylko na chwile. Jutro wyjeżdżam.
-Ok
wchodź.
-Czekaj,
kibicujesz jeszcze Barcy?
-No
pewnie, a co?
-Mam
dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?
-Chłopaki
chodźcie tu.
Zza
krzaków wyszli chłopaki.
-Natalia,
co oni tutaj robią?- krzyknęła Marta.
-Cicho, wejdźmy do środka wszystko Ci opowiem.
-Ok
chodźcie do mnie.
Weszliśmy
do pokoju a Gerard od razu zaczął biegać po pomieszczeniu.
-Nie
no tu jest jeszcze więcej rzeczy z Barcy niż u Natalii-stwierdził Messi.
-No- zawtórował mu Pique.
-Ej
Gerard czy ja naprawdę tak wyglądam?- spytał Leo pokazując na plakat.
-Nie,
ty wyglądasz gorzej- odparł poważnie Gerard.
-Ej!- krzyknął oburzony Argentyńczyk.
No
i się zaczęło chłopaki gonili się po całym pokoju.
-Natalia
ratuj- wrzeszczał Pique.
-Dobra
koniec bo coś zepsujecie.
Przepraszam
za nich- tu zwróciłam się do Marty.
-Spoko
dla mnie to zaszczyt- powiedziała nadal w szoku.
Chłopaki
podpisali jeszcze parę rzeczy i wróciliśmy do domu.
***
Rano
wstaliśmy szybko i po 10 byliśmy już w samolocie do Hiszpanii.
W
Barcelonie jak zawsze świeciło słońce.
-Dobra
to jedziemy do mnie- powiedział Pique.
-Ok.
Po
pół godzinie byliśmy już przed domem Gerarda.
Otworzyła
man Shakira z Milankiem na rękach.
-Natalia,
jak dobrze, że wróciłaś- powiedziała jak tylko tworzyła nam drzwi.
-Też
się ciesze.
-Kiedy
zamierzasz powiedzieć mamie i Pepowi?
-Nie
wiem, jeszcze nie teraz.
-Dobrze.
***
Wieczorem
wróciłam z Leo do domu.
-Leo
to wszystko nie ma sensu.
-Co
nie ma sensu?
-No
my ja mam 17 lat a ty będziesz miał 22 jak ludzie będą na nas patrzeć,
to zniszczy ci reputacje, rozstańmy się-powiedziałam i poczułam,
że do moich oczu napływają łzy.
-Natalia,
przestań tak mówić to jakieś bzdury, nie ważne co będą mówić
ja cię nigdy nie zostawię rozumiesz?
-Dziękuje.
-A
teraz chodź spać późno jest .
-Ok.
***
Następnego
dnia Leo poszedł na trening a ja zostałam w domu.
Usłyszałam
dzwonek do drzwi,zdziwiłam się bo nikogo się nie spodziewałam.
-Jessica?
Tak bardzo tęskniłam- powiedziałam i rzuciłam się
przyjaciółce
na szyje.
-Ja
też.
-Dobra
mów co tam w Barcelonie się zmieniło, po moim wyjeździe.
-W
sumie to nic, dalej spotykam się z Marciem, kochamy się.
-Bardzo
się ciesze. Masz na coś ochotę?
-Pewnie, a co masz?
-Lody
chcesz?
-No.
Zjedliśmy
całe opakowanie, w sumie to Jessica zjadła.
Zdziwiło
mnie to no, ale nic nie mówiłam.
-Ał-
powiedziała Jessica.
-Co
się stało?
-Nie
wiem, coś mnie w brzuchu zabolało.
-Dobra
nie chciałam tego mówić, ale czy ty zawsze tyle jesz?
-No
nie w sumie dopiero ostatni zaczęłam tak jeść.
-Nie
chce tego mówić, ale czy ty przypadkiem nie jesteś w ciąży?
-Nie
to nie możliwe- powiedziała i zbladła.
-Chodź
idziemy kupić test.
Po
20 minutach byliśmy już z powrotem w domu.
-Nie
bój się idź ja zaczekam.
Po
paru minutach Jessica nie wychodziła.
-Jessica
i co?
I
znowu nic. Postanowiłam, że wejdę do środka.
-Jessica
co się stało?
-Patrz- pokazała
mi test, pozytywny- I
co ja teraz zrobię?
-Przestań
będziesz świetną mamą.
-No, ale co jeśli Marc mnie zostawi, co ja zrobię?
-Przestań
na pewno Cię nie zostawi.
Przytuliłam
ją i odprowadziłam do domu.
-A
teraz pamiętaj wszystko będzie dobrze nie martw się.
-Dzięki.
Po
południu Leo wrócił do domu. Postanowiłam mu wszystko
opowiedzieć.
-Leo
Jessica jest w ciąży.
-C ? Z Marciem?
-Tak.
Ale boi mu się powiedzieć bo boi się, że ją zostawi.
-Marc
taki nie jest on kocha ją nad życie.
-Mam
nadzieje.
Jessica
Postanowiłam
powiedzieć Marcowi o ciąży, wiec zaprosiłam go do siebie.
O
18 przyjechał.
-Coś
się stało?- zapytał.
-Musze
Ci coś powiedzieć.
-Mów.
-Marc
nie ważne co zrobisz wiedz, że i tak będę cię kochać.
Jestem
w ciąży.
-Co?!- krzyknął zdziwiony.
-Tak
będziesz ojcem.
-Super! Tak bardzo się ciesze.
-Naprawdę? Tak bardzo bałam się,że mnie zostawisz- powiedziała i odetchnęła z ulgą.
-Ciebie? Nigdy.
Przytuliłam
się do niego i zasnęłam w jego objęciach.
***
No i mamy 12 dzisiaj skończyłam pisać całe opowiadanie będzie 19 rozdziałów i epilog :) zostawiam was z tym, liczę na komentarze.
Zapraszam też tu :
http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
Hiszpania w Finale Pucharu Konfederacji!
Jupi!
Zapraszam też tu :
http://milosc-i-fcb.blogspot.com/
http://moje-zycie-w-barcelonie.blogspot.com/
Hiszpania w Finale Pucharu Konfederacji!
Jupi!