poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 11


***

Dziś są moje urodziny .
Rano przyszedł Fernando i złożył mi życzenia, ciocia upiekła tort.
Właśnie siedziałyśmy i oglądałyśmy film, nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, zdziwiłam się bo nikogo się nie spodziewałam. 
Otworzyłam drzwi i zamurowało mnie, stał tam Leo z bukietem róż, kawałek dalej stał Gerard.




-Leo?- wydusiłam z siebie.
-Tak- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Podszedł do mnie i przytulił, tak bardzo tęskniłam, wreszcie
czułam, że jestem bezpieczna. Popłakałam się, jak on się tu znalazł,
przecież miał zapomnieć.
Odsunęłam się od niego i powiedziałam:
-Leo nie możemy, proszę odejdź zapomnij o mnie.
-NIE! Nie zapomnę o tobie zrozum to kocham cię!
Nie wytrzymam bez ciebie już.
-Leo, ale to się nie uda ja mam dopiero 17 lat a ty jesteś dorosły.
-No i co z tego i tak cie kocham i nie zostawię Cię. Proszę nie wyrzucaj mnie.
Podszedł bliżej a ja zrozumiałam, że on na prawdę mnie kocha i zależy mu na mnie.
Pocałował mnie. Tak bardzo mi tego brakowało, tak bardzo tęskniłam, teraz zrozumiałam, że cały czas wmawiała sobie, że go nie kocham a prawda była inna.
-Kocham cię- powiedziałam a on popłakał się ze szczęścia podniósł
mnie do góry i obrócił wokół własnej osi.
-No nareszcie!- krzyknął Pique.
-Gerard!- krzyknęłam i przytuliłam go- tak bardzo tęskniłam.
-Ja też.
-Dobra wchodźcie do środka.
-Ciociu to jest Leo Messi a to Gerard Pique wskazałam na każdego.
-Nareszcie jesteś szczęśliwa, cieszę się- odparła i uśmiechnęła się.
-Ja też- powiedziałam patrząc na Leo.
-Chcecie coś do jedzenia?
-Jasne- odpowiedział Pique.
-Zamówmy pizze.
Ciocia poszła do kuchni zadzwonić a ja rozmawiałam z chłopakami.
-Natii wrócisz z nami?- zapytał Leo.
-Tak.
-Bardzo się cieszę.
-A co u mamy?
-W porządku.
-Dalej spotyka się z Pepem?
-Tak.
-Super- powiedziałam z sarkazmem.
Rozmawialiśmy jeszcze długo aż wreszcie postanowiliśmy iść spać.
Poszłam do siebie, umyłam się i usłyszałam pukanie do drzwi.
-Cześć, nie śpisz?
-Hej Gerard, nie.
-To dobrze.
-Coś się stało?
-Nie, ale muszę ci coś powiedzieć.
-Co?
-Tylko nie bądź zła, Fernando zadzwonił do mnie i powiedział gdzie jesteś.
-Nie jestem zła, pewnie nigdy bym się nie odważyła wrócić do domu.
-Super a teraz lecę pa.
-Pa
Gdy Pique wyszedł napisałam sms do Fernando:

-Nie wiem czy mam Cię znienawidzić czy podziękować Ci.

Po chwili dostałam odpowiedź.

-Wybieram to drugie, przyjechali?

-Tak:)

-Cieszę się, że znowu jesteś szczęśliwa.

-Dzięki wpadnij do nas jutro.

-Ok.

Odłożyłam telefon na półkę i znowu usłyszałam pukanie do drzwi
-Proszę.
-Hej, nie przeszkadzam?- usłyszałam i podniosłam wzrok.
-Nie.
-Chciałem ci tylko powiedzieć dobranoc- powiedział i już miał wyjść ale zatrzymałam go.
-Leo zostań ze mną.
-Jak sobie życzysz- położył się koło mnie.
-Dziękuje, ze jesteś- powiedziałam i zasnęłam w jego objęciach.

***

Rano obudziłam się w świetnym humorze, znowu byłam szczęśliwa, a moje szczęście leżało właśnie obok mnie i uśmiechało się.
-Dzień dobry- powiedział i cmoknął mnie w nos.
-Hej.
-Jak się spało?
-Z tobą świetnie- odpowiedziałam.
Leo obrócił się tak, że był nade mną i chciał mnie pocałować
jednak przerwał mu to wpadający Gerard.
-O cześć sorki, że przeszkodziłem, ale wołamy was na śniadanie już dobre 15 minut, zbierać się.
-Ok zaraz schodzimy- powiedziałam a Gerard wyszedł- Dobra Leo złaź ze mnie idziemy na śniadanie a potem przyjdzie Fernando.
Jednak na niego nic nie działało.
-Leo!- warknęłam.
-Dobra, dobra.
Zaraz po posiłku poszliśmy oglądać film.
-Chłopaki do kiedy macie wolne?
-Jeszcze 5 dni a czemu pytasz.
-W drodze powrotnej moglibyśmy zahaczyć o Polskę, odwiedziłabym grób taty i spotkalibyście się z moją przyjaciółką ona jest waszą wierną fanką.
-Jasne nie ma sprawy.
-Dzięki.
Po 10 przyszedł Fernando.
-Cześć Fernando- przywitałam się z nim buziakiem w policzek.
-Hej, od razu lepiej wyglądasz z uśmiechem.
-Dzięki i jeszcze chce Ci podziękować za to, że sprowadziłeś to
Leo- powiedziałam i przytuliłam go.
-Nie ma za co ciesze się, że jesteś szczęśliwa. Pamiętaj zawsze
możesz na mnie liczyć.
-Dzięki a teraz chodź, chłopaki są w salonie.
-Cześć- powiedział Fernando.
-Siema.
-To co robimy?- zapytałam.
-Macie może ochotę wybrać się na stadion The Blues?
-Pewnie- powiedział Messi.
Po 20 minutach byliśmy już przed stadionem, z wejściem do środka nie było problemu.
Fernando oprowadził nas po stadionie a później pograliśmy trochę.
-Natalia skąd ty umiesz tak grać?- zapytał Pique.
-Uczyłam się w dzieciństwie z tatą a potem z kolegami.
-Masz talent.
-Dzięki.
Dzień minął nam świetnie, zabawy, śmiechy. Do domu wróciliśmy
wieczorem.

***

Rozdział dodany dziś z okazji urodzin Leo !!!
100 lat!
Liczę na szczere opinie w komentarzach.



18 komentarzy:

  1. super :D nie moge sie doczekać następnego *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne *.* muszę ponadrabiać

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę genialne, cudowne, wspaniałe itp itd ;) Pisz szybko dalej, jestem ciekawa jak tam dalej z nimi będzie ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Zauważyłam jedynie jeden mały błąd. Jeżeli chodzi Ci o Chelsea pisze się The Blues, a nie de Blues. Cieszę się, że Natalia jest w końcu szczęśliwa. Czekam na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No nareszcie są razem :) mam nadzieję, że w końcu Natalia zaakceptuje Pepa i wszystko będzie dobrze. Czekam na kolejny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. moim zdaniem rozdział jest super. wreszcie wszystko się układa. dobrze, że Fernando zadzwonił z informacją, gdzie jest Natalia. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie. Cieszę się, że wszystko dobrze się ułożyło. Idealnie do siebie pasują.
    Dodałam nowy rozdział, http://barcaloveforever.blogspot.com/ liczę na szczere opinie :)

    OdpowiedzUsuń