***
Dziś
są moje urodziny .
Rano
przyszedł Fernando i złożył mi życzenia, ciocia upiekła tort.
Właśnie
siedziałyśmy i oglądałyśmy film, nagle usłyszałam dzwonek do
drzwi, zdziwiłam się bo nikogo się nie spodziewałam.
Otworzyłam
drzwi i zamurowało mnie, stał tam Leo z bukietem róż, kawałek dalej stał Gerard.
-Leo?- wydusiłam z siebie.
-Tak- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Podszedł
do mnie i przytulił, tak bardzo tęskniłam, wreszcie
czułam, że
jestem bezpieczna. Popłakałam się, jak on się tu znalazł,
przecież
miał zapomnieć.
Odsunęłam
się od niego i powiedziałam:
-Leo
nie możemy, proszę odejdź zapomnij o mnie.
-NIE! Nie zapomnę o tobie zrozum to kocham cię!
Nie
wytrzymam bez ciebie już.
-Leo, ale to się nie uda ja mam dopiero 17 lat a ty jesteś dorosły.
-No
i co z tego i tak cie kocham i nie zostawię Cię. Proszę nie wyrzucaj mnie.
Podszedł
bliżej a ja zrozumiałam, że on na prawdę mnie kocha i zależy mu
na mnie.
Pocałował
mnie. Tak bardzo mi tego brakowało, tak bardzo tęskniłam, teraz
zrozumiałam, że cały czas wmawiała sobie, że go nie kocham a prawda
była inna.
-Kocham
cię- powiedziałam a on popłakał się ze szczęścia podniósł
mnie
do góry i obrócił wokół własnej osi.
-No
nareszcie!- krzyknął Pique.
-Gerard!-
krzyknęłam i przytuliłam go- tak bardzo tęskniłam.
-Ja
też.
-Dobra
wchodźcie do środka.
-Ciociu
to jest Leo Messi a to Gerard Pique wskazałam na każdego.
-Nareszcie
jesteś szczęśliwa, cieszę się- odparła i uśmiechnęła się.
-Ja
też- powiedziałam patrząc na Leo.
-Chcecie
coś do jedzenia?
-Jasne- odpowiedział
Pique.
-Zamówmy
pizze.
Ciocia
poszła do kuchni zadzwonić a ja rozmawiałam z chłopakami.
-Natii
wrócisz z nami?- zapytał Leo.
-Tak.
-Bardzo
się cieszę.
-A
co u mamy?
-W porządku.
-Dalej
spotyka się z Pepem?
-Tak.
-Super- powiedziałam
z sarkazmem.
Rozmawialiśmy
jeszcze długo aż wreszcie postanowiliśmy iść spać.
Poszłam
do siebie, umyłam się i usłyszałam pukanie do drzwi.
-Cześć,
nie śpisz?
-Hej
Gerard, nie.
-To
dobrze.
-Coś
się stało?
-Nie,
ale muszę ci coś powiedzieć.
-Co?
-Tylko
nie bądź zła, Fernando zadzwonił do mnie i powiedział gdzie jesteś.
-Nie
jestem zła, pewnie nigdy bym się nie odważyła wrócić do domu.
-Super
a teraz lecę pa.
-Pa
Gdy
Pique wyszedł napisałam sms do Fernando:
-Nie
wiem czy mam Cię znienawidzić czy podziękować Ci.
Po
chwili dostałam odpowiedź.
-Wybieram
to drugie, przyjechali?
-Tak:)
-Cieszę
się, że znowu jesteś szczęśliwa.
-Dzięki
wpadnij do nas jutro.
-Ok.
Odłożyłam
telefon na półkę i znowu usłyszałam pukanie do drzwi
-Proszę.
-Hej,
nie przeszkadzam?- usłyszałam i podniosłam wzrok.
-Nie.
-Chciałem
ci tylko powiedzieć dobranoc- powiedział i już miał wyjść ale
zatrzymałam go.
-Leo
zostań ze mną.
-Jak sobie życzysz- położył się koło mnie.
-Dziękuje,
ze jesteś- powiedziałam i zasnęłam w jego objęciach.
***
Rano
obudziłam się w świetnym humorze, znowu byłam szczęśliwa, a
moje szczęście
leżało właśnie obok mnie i uśmiechało się.
-Dzień
dobry- powiedział i cmoknął mnie w nos.
-Hej.
-Jak
się spało?
-Z
tobą świetnie- odpowiedziałam.
Leo
obrócił się tak, że był nade mną i chciał mnie pocałować
jednak
przerwał mu to wpadający Gerard.
-O
cześć sorki, że przeszkodziłem, ale wołamy was na śniadanie już dobre
15 minut, zbierać się.
-Ok
zaraz schodzimy- powiedziałam a Gerard wyszedł- Dobra
Leo złaź ze mnie idziemy na śniadanie a potem przyjdzie Fernando.
Jednak na niego nic nie działało.
-Leo!- warknęłam.
-Dobra, dobra.
Zaraz
po posiłku poszliśmy oglądać film.
-Chłopaki
do kiedy macie wolne?
-Jeszcze
5 dni a czemu pytasz.
-W
drodze powrotnej moglibyśmy zahaczyć o Polskę, odwiedziłabym grób taty
i spotkalibyście się z moją przyjaciółką ona jest waszą wierną fanką.
-Jasne
nie ma sprawy.
-Dzięki.
Po
10 przyszedł Fernando.
-Cześć
Fernando- przywitałam się z nim buziakiem w policzek.
-Hej,
od razu lepiej wyglądasz z uśmiechem.
-Dzięki
i jeszcze chce Ci podziękować za to, że sprowadziłeś to
Leo- powiedziałam
i przytuliłam go.
-Nie
ma za co ciesze się, że jesteś szczęśliwa. Pamiętaj zawsze
możesz
na mnie liczyć.
-Dzięki
a teraz chodź, chłopaki są w salonie.
-Cześć- powiedział
Fernando.
-Siema.
-To
co robimy?- zapytałam.
-Macie
może ochotę wybrać się na stadion The Blues?
-Pewnie- powiedział
Messi.
Po
20 minutach byliśmy już przed stadionem, z wejściem do środka nie było
problemu.
Fernando
oprowadził nas po stadionie a później pograliśmy trochę.
-Natalia
skąd ty umiesz tak grać?- zapytał Pique.
-Uczyłam
się w dzieciństwie z tatą a potem z kolegami.
-Masz
talent.
-Dzięki.
Dzień
minął nam świetnie, zabawy, śmiechy. Do domu wróciliśmy
wieczorem.
***
Rozdział dodany dziś z okazji urodzin Leo !!!
100 lat!
Liczę na szczere opinie w komentarzach.
Uwielbiaaam tooo *o*
OdpowiedzUsuńdzięki ale jeszcze tu troche namieszam :)
Usuńsuper :D nie moge sie doczekać następnego *.*
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńGenialne *.* muszę ponadrabiać
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
UsuńBoskie ;D
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
UsuńNaprawdę genialne, cudowne, wspaniałe itp itd ;) Pisz szybko dalej, jestem ciekawa jak tam dalej z nimi będzie ;>
OdpowiedzUsuńdzięki nowy rozdział w piątek :)
UsuńZauważyłam jedynie jeden mały błąd. Jeżeli chodzi Ci o Chelsea pisze się The Blues, a nie de Blues. Cieszę się, że Natalia jest w końcu szczęśliwa. Czekam na następny! ;)
OdpowiedzUsuńdzięki za uwage, błąd już naprawiony :)
UsuńNo nareszcie są razem :) mam nadzieję, że w końcu Natalia zaakceptuje Pepa i wszystko będzie dobrze. Czekam na kolejny ! :D
OdpowiedzUsuńdzięki :) ale jeszcze troche namieszam ;P
Usuńmoim zdaniem rozdział jest super. wreszcie wszystko się układa. dobrze, że Fernando zadzwonił z informacją, gdzie jest Natalia. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńdzięki ;D
UsuńBardzo fajnie. Cieszę się, że wszystko dobrze się ułożyło. Idealnie do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńDodałam nowy rozdział, http://barcaloveforever.blogspot.com/ liczę na szczere opinie :)
dzięki już zaczynam czytać :)
Usuń