piątek, 31 maja 2013

Rozdział 6

***

Dziś jest mój pierwszy dzień w szkole.
Apel minął szybko, potem oprowadzanie po szkole, gdy miałam już wracać to wpadła na mnie jakaś dziewczyna zaczęła wrzeszczeć na cały korytarz, że zrobiłam to specjalnie już chciałam podejść do niej i powiedzieć jej coś jednak ktoś mnie odciągnął.
-Nie przejmuj się nią, ona zawsze tak ma. Jestem Jessica- powiedziała.
-Natalia
-Pierwszy raz u nas w szkole?
-Tak.
-Na jakim wydziale jesteś?- zapytała.
-Fotografia.
-Ja też to będziemy się spotykać. Masz ochotę na jakieś lody?
-Pewnie.
-To chodź znam tu niedaleko świetną lodziarnię- powiedziała i razem wyszłyśmy z uczelni.
Opowiedziała mi o sobie ja też opowiedziałam jej o mojej rodzinie jednak nie wspominałam o tym, co zaszło od mojego pobytu w Barcelonie.
Jednak czułam, że mogę jej zaufać od początku załapałyśmy kontakt.
-Jessica muszę ci coś powiedzieć- zaczęłam niepewnie.
-Mów.
-No bo ja nie powiedziałam Ci wszystkiego.
-Co jest?
-Tylko obiecaj mi, że nie powiesz nikomu.
-Dobrze.
-No bo moja mama spotyka się z ...
-No z kim?- ponaglała.
-Z Pepem Guardiolom- powiedziałam cicho.
-Co?! To super.
-Nie, nic nie jest super, on niszczy mi rodzinę, nie chce nikogo nowego na miejscu taty.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.
-To nie wszystko, raz wybrałam się na Camp Nou i spotkałam się z Leo Messim szybko uciekłam jednak któregoś dnia Pep zabrał mnie na trening i znowu się spotkaliśmy no i od kilku tygodni spotykamy się , wiedzą o tym tylko ty, Gerard i Shakira.
-Dobrze nie powiem nikomu dziękuje, że mi zaufałaś a teraz wracajmy bo robi się późno.
Rozstałyśmy się w połowie drogi, każda poszła w swoją stronę.

*** 

Rano wstałam szybko ubrałam się i wyszłam do szkoły, tam spotkałam się z Jessicą.
Naszą rozmowę przerwał mój telefon okazało się, że dzwoni Pep.

-Co chcesz? -powiedziałam oschle.
-Masz ochotę wybrać się dzisiaj na wieczorny trening Barcy? Dawno Cie nie było.
-Dobrze a mogę zabrać przyjaciółkę?
-Jasne.
-Ok pa.

***

-Jessica co robisz dzisiaj wieczorem?- zapytała, gdy schowałam telefon.
-Nic a co?
-Masz ochotę wybrać się ze mną na trening Barcy?- powiedziałam a jej oczy zrobiły się jak pięciozłotówki.
-Jasne, kocham Blaugranę.

***

Po szkole wróciłam do domu umówiłam się z Jessicą przed stadionem, na który mam dojechać z Pepem.
O 18.30 już siedziałam w aucie i jechaliśmy na Camp Nou.
Przed wejściem czekała na nas Jessica/
-Poznajcie się to jest Jessica a to Pep Guardiola.
-Miło mi pana poznać- powiedziała starsza dziewczyna.
-Mi ciebie również, ale wystarczy po prostu Pep.
-Dobrze- powiedziała i weszliśmy na stadion. Usiadłyśmy na ławce
rezerwowych i czekałyśmy na chłopaków.
-Hej- powiedziałam do wszystkich a oni chórem odpowiedzieli mi.
-Poznajcie moja przyjaciółkę Jessice.
Wszyscy zaczęli się z nią witać.
Trening przebiegł szybko i w śmiechu. Jednak zauważyłam, że Jessica cały czas spogląda na kogoś, po chwili zauważyłam, że Marc Bartra też na nią patrzy.
Już wiedziałam, że wpadli sobie w oko.
Po treningu postanowiłam spotkać się z Leo. Poszliśmy coś zjeść.

***

Następne dni mijały szybko, szkoła, treningi Barcy, nic nowego.

***

Dzisiaj po raz kolejny wybrałam się z Jessicą na trening Barcy.
Spędziłyśmy miło czas.
Gdy wróciłam do domu od razu zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka i powiedziała, że umówiłam się jutro na randkę z Marciem, postanowiłam pomóc jej się przygotować, umówiłyśmy się na 15 .
Rozłączyłam się i poszłam spać.

***

Całe do południa spędziłam w domu o 14 wyszłam z domu i udałam się do przyjaciółki.
Po wygłupach i śmiechach wreszcie zaczęłyśmy przygotowywać ja do randki.
Wybrała sukienkę bez ramiączek w kolorze jasnego różu, w takim samym kolorze szpilki, do tego torebka w kwiatki.
-Wyglądasz świetnie.
-Dzięki.
O 18.30 pożegnałam się z Jessicą i poszłam do domu.


JESSICA


Marc zabrał mnie do restauracji, było przepięknie. Dużo rozmawialiśmy, ja opowiedziałam mu o sobie a on o swojej karierze i o tym co działo się w szatni Barcelony, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
Po udanej kolacji postanowiliśmy wybrać się do parku.
Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy.
-Jessica, muszę ci coś powiedzieć.
-Co się stało?
-No bo ja, od kiedy Cię poznałem nie mogę przestać o tobie myśleć, podobasz mi się.
Jessice zszokowało, nie mogła wydusić z siebie ani słowa, widząc to Marc powiedział:
-Ja przepraszam nie powinienem Ci tego mówić, rozumiem, że nie czujesz tego samego do mnie, to ja już pójdę.
Wstał i ruszył powolnym krokiem, nie mogłam się ruszyć, ale po chwili otrząsnęłam się i pobiegłam za Marciem.
-Marc zaczekaj- krzyknęłam.
On stanął i zaczekał na mnie.
-Marc proszę cie nie odchodź, przepraszam, że nie zareagowałam, zatkało mnie. Nie mogłam uwierzyć,że ty czujesz coś do mnie. Ty też mi się bardzo podobasz.

On podszedł do mnie i pocałował mnie, był taki czuły.
Po udanym wieczorze wróciłam do domu.

***

Oto i nowy rozdział, wyszedł mi taki sobie, następny za tydzień zapraszam do komentowania :) 

Victor Valdes zostaje jeszcze rok w Barcy, co wy na to? Ja się cieszę. 



piątek, 24 maja 2013

Rozdział 5


***

Rano obudziły mnie promienie słońca, wyszłam na balkon i zobaczyłam tętniącą już życiem Barcelonę.
Przebrałam się i postanowiłam wybrać ciuchy na dzisiejszy wieczór, stałam przed szafą przez 20 minut i nic nie wymyśliłam, postanowiłam zadzwonić po kogoś kto mi pomoże.
-Gerard ratuj, przyjeżdżaj szybko do mojego domu.
-Jasne, ale co się stało?
-Nic, opowiem Ci jak przyjedziesz- powiedziałam i rozłączyłam się.
Wysłałam mu adres i postanowiłam zjeść śniadanie.
Gerard przyjechał po 10 minutach.
-Mów co się stało- powiedział głośno.
-Zamknij się i wchodź, pogadamy na górze- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę do swojego pokoju.
Gdy weszliśmy do środka Gerard wytrzeszczył oczy i otworzył buzię.
-Łał.
No tak cały mój pokój ozdobiony był w plakaty i inne gadżety z Barcelony.
-Ty naprawdę jesteś naszą fanką- odparł, gdy szok minął.
-No, ale nie po to Cię tu wezwałam.
-Mów o co chodzi.
-No bo wiesz..- zaczęłam.
-Mów!
-Leo zaprosił mnie dzisiaj na randkę, ale proszę Cię nie mów nikomu no i nie mam się w co ubrać- odparłam szybko.
-Ok zaraz coś wybierzemy.
Stanął przed moją szafą i zaczął wyrzucać z niej wszystkie rzeczy.
Niespodziewanie do pokoju weszła mama otworzyła szeroko oczy i powiedziała:
-Co tu się dzieje i kto to jest? -wskazała palcem na Pique.
-Pep jest?
-Tak na dole.
-To jest Gerard Pique i przyszedł mi tu w czymś pomóc, mamo mam prośbę nie mów Pepowi, że on tu jest proszę.
-No dobrze nie przeszkadzam wam- powiedziała i wyszła.
-Chwila jakiemu Pepowi ? Guardioli ?-odezwał się po chwili Gerard.
-Tak jemu.
-Co on tutaj robi?- krzyknął Pique.
-Zamknij się, nie chce żeby Cię usłyszał, Pep od paru tygodni spotyka się z moją mamą tylko błagam nie mów nikomu.
Gerard przytaknął a ja zaczęłam mówić dalej.
-Nie dogaduję się z nim, po prostu nie mogę im obydwóm wybaczyć, że nic mi nie powiedzieli, przez parę tygodni spotykali się w tajemnicy a ja przypadkowo na nich trafiłam, zrobiłam im awanturę i od tego czasu niezbyt dobrze mi się z nim rozmawia on robi wszystko żeby to zmienić, ale ja nie zamierzam. Dlatego nie chce mu mówić, że tu jesteś po prostu nie mam ochoty z nim rozmawiać.
-Czyli ani twoja mama ani Pep nie wiedzą, że dzisiaj wychodzisz?
-Nie, nie wiedzą także jak poznałam się z Leo i niech tak zostanie a teraz wracajmy do tego w co mam się ubrać.
Gerard ponownie stanął przed moja szafą aż w końcu wybrał czerwoną sukienkę do połowy ud i czarne szpilki.
-Dziękuje Ci- powiedziałam i przytuliłam go.
-No to co może teraz wybierzemy się na jakiś obiad bo jestem okropnie głodny.
-Jasne- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami łazienki.
-Ok, ja zejdę pierwsza ty poczekaj na schodach, zagadam ich i dam Ci znać kiedy będziesz mógł wyjść.
-Dobrze.
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół
-Mamo wychodzę, nie wiem kiedy wrócę- powiedziałam i ruchem ręki dałam znać Gerardowi, on niepostrzeżenie wymknął się z domu a ja odwróciłam się i chciałam już wyjść, ale przerwał mi głos mamy.
-Nie przywitasz się?
-Cześć- powiedziałam od niechcenia i wyszłam z domu.
Poszliśmy coś zjeść i pochodziliśmy trochę po Barcelonie. Do domu wróciłam po 15 i postanowiłam zacząć przygotowywać się do spotkania z Leo.

***

Byłam gotowa o 18.30 zeszłam na dół i udałam się do salonu, gdzie przebywał Pep.
-Wybierasz się gdzieś?- spytał.
-Tak.
-A gdzie?- zapytał zaciekawiony.
-Co cie to obchodzi nie jesteś moim ojcem.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał mi telefon.
-Ok już wychodzę- powiedziałam i rozłączyłam się.
-Wychodzę, pa mamo nie czekaj na mnie.
Przed bramą stało auto a o nie opierał się Leo, był pięknie ubrany, miał jasne spodnie i białą koszulę.
Przywitałam się z nim i weszliśmy do samochodu.
-Pięknie wyglądasz- powiedział.
-Dziękuje, to gdzie mnie zabierasz?
-Niespodzianka.
Jechaliśmy jakieś 20 minut. Leo zaparkował i pomógł mi wyjść z auta.
-Zakryje Ci oczy, ale nie podglądaj.
-Dobrze.
Jego dotyk był taki hipnotyzujący.
Szliśmy chwile, później zatrzymaliśmy się i Leo zdjął ręce z mojej twarzy a moim oczom ukazała się piękna plaża. Na piasku rozłożony był koc a na nim koszyk, wokół porozkładane były lampki.
-Tu jest cudownie- powiedziałam zachwycona.
-Ciesze się, że Ci się podoba.
Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść różne smakołyki. Dużo rozmawialiśmy, później oglądaliśmy zachód słońca wtuleni w siebie. Było mi bardzo miło, ta chwila mogła trwać wiecznie. W pewnym momencie Leo zbliżył swoją twarz do mojej, dzieliły nas tylko centymetry po chwili pocałował mnie, na początku nieśmiało jakby pytał o pozwolenie później już śmielej a ja odwzajemniałam jego pocałunki. Posiedzieliśmy jeszcze chwile następnie skierowaliśmy się do samochodu, cały czas nie odsuwaliśmy się od siebie.
Odwiózł mnie do domu i pożegnaliśmy się całusem w policzek a ja skierowałam się do domu.
W środku nikogo nie zastałam pewnie mama pojechała gdzieś z Pepem.
Odświeżyłam się i postanowiłam zadzwonić do Gerarda
-Hej nie przeszkadzam?
-Nie, coś się stało?
-Musze z kimś pogadać, mógłbyś zabrać Shakire i przyjedźcie do mnie?- zapytałam z nadzieją.
-Ok za chwile będziemy.
Z Isabel poznałam się na jednym z treningów od razu załapałyśmy kontakt.
Przyjechali po 20 minutach.
-Hej.
-Cześć co się stało? Mów jak minęła randka.
-Dobrze, wchodźcie.
-Gerard możesz iść do kuchni po jakieś przekąski?- zapytała partnerka piłkarza.
-Dobra.
-Mów co jest mnie tak łatwo nie nabierzesz?- zaczęła jak tylko piłkarz wyszedł.
-Mam pytanie, po jakim czasie zrozumiałaś że kochasz Gerarda?
-Nie wiem to samo przyszło.
-No bo wiesz.. Ja całowałam się dzisiaj z Leo.
-Naprawdę? To super- krzyknęła szczęśliwa.
-Nie, przecież ja mam dopiero 16 lat a on 21 to nie ma sensu.
-Wszystko ma sens, przecież u mnie i Pique też jest różnica wieku.
-Ale to nie to samo, wy jesteście dorośli.
-Nie bój się miłości.
Po chwili wrócił Gerard z przekąskami pooglądaliśmy film a później oni wrócili do siebie. Zdziwiło mnie to, że mamy cały czas nie ma.
Przebrałam się i poszłam spać.
Rano wstałam w bardzo dobrym humorze, ta rozmowa pomogła mi.
Zeszłam na dół a tam nikogo nie było, no jeszcze tego brakowało pewnie mama spędziła te noc z Pepem. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu.

***


Te wakacje minęły mi szybko, spotykałam się z Leo cały czas potajemnie, wiedzieli o tym tylko Gerard i Shakira, mama spotykała się z Pepem, moje uczucia do niego nie zmieniły się. Postanowiłam pójść do liceum Fotografii w Barcelonie było to moje marzenie, od dziecka uwielbiam robić zdjęcia.

***

Cieszę się, że podoba wam się opowiadanie, sorki za te liceum tak sobie wymyśliłam.
Następny rozdział w piątek, zapraszam do komentowania.
Uwielbiam to zdjęcie *-* 

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 4

***


Następnego dnia wstałam rano, ubrałam się w koszulkę mojego idola i czekałam na Pepa. Był punktualnie, weszłam do auta i pojechaliśmy.
-Widzę, że lubisz Messiego- powiedział.
-Tak jest moim idolem, od dziecka patrzyłam na jego grę. No, ale nie jestem jego jedyną fanką, na świecie jest ich pełną więc nic w tym szczególnego- powiedziałam od niechcenia.
Jechaliśmy chwilę w ciszy która przerwał Pep:
-Wiem, że nasza znajomość nie zaczęła się dobrze, ale spróbuj mnie polubić, nie chce skrzywdzić ani ciebie ani twojej mamy.
-Nie obchodzi mnie to myślisz, że zabierzesz mnie gdzie tylko będę chciała i od razu Cie polubię to się mylisz! A i jeszcze coś jeśli dzisiaj zabrałeś mnie tylko dlatego, że mama Cię prosiła to od razu zatrzymaj się i zostaw mnie tu.
-Przestań, rozumiem, że od razu mnie nie polubisz, ale chociaż spróbuj.
-Jasne już pędzę- powiedziałam pod nosem.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy.
Pep zaparkował przed stadionem i razem weszliśmy do środka.
-Masz tu przepustki, ja teraz muszę jeszcze podejść do biura a ty idź już na murawę i usiądź gdzie chcesz, zaraz wracam- powiedział i wręczył mi przepustki.
-Dobrze.
Ruszyłam przez wielki korytarz prowadzący na murawę, bałam się spotkania z piłkarzami a tym bardziej z Leo, mam nadzieje, że mnie nie pamięta.
Usiadłam na trybunach i z niecierpliwością czekała aż piłkarze wyjdą.
Przed 10 zaczęli wychodzić na murawę. Moja obecność nie uszła ich uwadze od razu zaczęły się szepty.
Próbowałam nie patrzyć w stronę Leo jednak gdy nasze spojrzenia się spotkały szybko odwróciłam wzrok. Chyba mnie poznał bo od razu zaczął rozmawiać z Xavim Hernandezem.

***

-Xavi to ona to o niej Ci opowiadałem- odparłem podekscytowany.
-Ładna- powiedział, za co dostał ode mnie łokciem w brzuch.
-Ał za co? Przecież mówię prawdę.
-Przestań- odparłem czując, że moje policzki robią się czerwone.

***

-Dobra chłopaki 20 kółeczek na rozgrzewkę- powiedział Pep.
-Trenerze kto to?- powiedział Dani Alves i palcem wskazał na dziewczynę siedzącą na trybunach.
-To jest Natalia, córka mojej przyjaciółki. Dobra a teraz zabierać się do roboty- powiedział, a piłkarze niechętnie zaczęli biegać.

***

Cały czas czułam na sobie czyiś wzrok.
Przez cały trening nie umiałam powstrzymać się od śmiechu. Oni są jak małe dzieci, to Pique wskakuje każdemu na barana, Fabregas strzela karne Pedro, Alba jadł paluszki i rzucał nimi w każdego (tak w ogóle to ja nie mam pojęcia skąd on je wziął), Alves chyba pokłócił się z Valdesem bo ten gonił go po całym stadionie, po prostu gorzej niż w zoo.
Dawno tak dobrze się nie bawiłam i czułam lekki zawód, gdy trening się skończył a ja czekałam przed autem na Pepa.


***

Wychodziliśmy razem z Gerardem ze stadionu po chwili Pique przystanął i zaczął się czemuś przyglądać.
-Ej Leo czy to nie jest ta dziewczyna?- zapytał i wskazał palcem w stronę parkingu.
-Tak.
-Leć do niej zanim Ci ucieknie- powiedział.
-Oszalałeś?- zapytałem zdziwiony.
-Przestań, przecież widziałem, że przez cały trening na nią patrzyłeś, no idź zanim Ci ucieknie.
-Dobra- pożegnałem się i ruszyłem w stronę dziewczyny.

***

Czekałam na Pepa, nagle usłyszałam za sobą czyiś głos, odwróciłam się i moim oczom ukazał się Leo.
-Cześć- powiedział nieśmiało.
-Hej- odparła z uśmiechem.
-Mam pytanie, czemu wtedy uciekłaś?
-Ja- zaczęłam jednak nie wiedziałam co powiedzieć spuściłam wzrok- nie wiem- dodałam po chwili- po prostu nie chciałam żeby ktoś mnie tam zobaczył, potem wpadłam na ciebie i przestraszyłam się.
-Dobra, nie będę poruszał tego tematu, masz ochotę na kawę?- spytał i uśmiechnął się, miał taki piękny uśmiech.
-Jasne, tylko muszę powiedzieć Pepowi.
-Ok to ja idę do auta zanieść torbę i zaraz wracam- powiedział i uśmiechnął się.

Po chwili wrócił Pep.
-Przejdę się i tak muszę jeszcze coś załatwić na mieście-powiedziałam, nie chciałam mówić mu, że idę z Leo bo po co.
-Dobrze, ja jadę do twojej mamy to jej przekaże, że wrócisz później pa.
-Pa- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Po chwili auto Pepa już odjechało a ja ruszyłam w kierunku, w którym poszedł Messi.
Gdy już się spotkaliśmy Leo zabrał mnie na kawę, jednak jedno nie dawało mi spokoju, dlaczego wybrał właśnie mnie, przecież mam dopiero 16 lat i jestem dzieckiem a on jest dorosły i może mieć każdą.
-Leo mam pytanie, dlaczego właśnie ja przecież w Barcelonie jest tyle ładnych dziewczyn a ja jeszcze jestem dzieckiem.
-Nie wiem, po prostu od kiedy cię zobaczyłem nie mogę przestać o tobie myśleć- powiedział i spuścił wzrok.
Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam najlepszy piłkarz na świecie Leo Messi nie może przestać o mnie myśleć.
-Może już pójdziemy jest późno.
-Jasne.
Wracaliśmy w milczeniu jednak nie było to krępujące, wręcz przeciwnie.
W pewnym momencie wiatr zawiał a ja zatrzęsłam się z zimna co nie uszło uwadze Leo od razu ściągnął kurtkę i mi ją dał.
Odprowadził mnie do domu kawałek przed nim rozstaliśmy się, nie chciałam żeby ktoś nas widział razem. Oddałam mu kurtkę i pożegnałam się.
Gdy wróciłam do domu było już ciemno.
W domu Pep z mamą siedzieli wtuleni w siebie i oglądali jakiś film, na sam widok zrobiło mi się nie dobrze. Ściągnęłam po cichu buty i chciałam iść na górę jednak zauważyli mnie i od razu posypały się pytania.
-Gdzie byłaś i dlaczego wracasz tak późno?- zapytała mama
-Spotkałam się z kolegą, jeszcze coś czy mogę iść do pokoju bo
jestem zmęczona.
-Ostatni raz wracasz tak późno- powiedziała, przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę pokoju.


***


Rano obudził mnie sms od Leo:

-Hej mam nadzieje, że nie obudziłem Cię, zapraszam Cię na obiad po moim treningu. Leo

-Cześć, bardzo chętnie, będę czekać przed stadionem papa :*

Wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół.
W kuchni siedziała mama z Pepem.
-Pep mam pytanie, o której kończycie dzisiaj trening?
-o 13 a co?- zapytał zdziwiony.
-Nic tak się pytam.
Zjadłam śniadanie i wybrałam się do sklepu na małe zakupy.
Gdy byłam już przy kasie wpadłam na kogoś, tym kimś okazał się Gerard Pique.
Ostatnio naprawdę za często na kogoś wpadam.
-Hej, to ty byłaś na naszym treningu, Natalia tak?
-Tak to ja- powiedziałam i uśmiechnęłam się, zapłaciłam i wyszłam ze sklepu tam czekał na mnie Gerard.
-Mogę potowarzyszyć Ci w drodze do domu?
-Będzie mi bardzo miło.
Rozmawialiśmy przez całą drogę, naprawdę bardzo miło nam się gawędziło.
Może jednak moje życie w Barcelonie nareszcie nabierze kolorów, moje marzenia się spełniły, poznałam moich idoli.
-Czy miedzy tobą a Leo coś jest?- zapytał.
-Przestań, przecież znamy się tylko jeden dzień.
-Proszę cie mnie nie oszukasz, widziałem jak na ciebie patrzy.
-Przestań ja mam dopiero 16 lat a on jest dorosły.
-No i co z tego, przecież to jest tylko parę lat różnicy.
-Nie wiem.
Przez resztę drogi cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Gerard.
-Słuchaj Gerard ja już dojdę do domu a ty leć bo spóźnisz się na trening.
-Ok papa- pożegnaliśmy się buziakiem w policzek.
Wróciłam do domu rozpakowałam zakupy i postanowiłam posprzątać.
Przebrałam się i poszłam w kierunku stadionu, po 15 minutach Leo przyszedł, przywitałam się z nim i ruszyliśmy w stronę jego auta. Jechaliśmy 20 minut miałam czas żeby mu się przyjrzeć, był ubrany w ciemne spodnie i beżową bluzkę wyglądał świetnie.
W restauracji dużo rozmawialiśmy, postanowiłam powiedzieć mu prawdę.
-Leo, mój tata niedawno zmarł dlatego przeprowadziliśmy się tutaj.
-Przykro mi.
-To nie wszystko raz wracałam ze sklepu i zobaczyłam mamę z Pepem siedzieli w restauracji i trzymali się za ręce weszłam tam i zrobiłam im awanturę od tego czasu źle mi się rozmawia z mamą, cały czas się kłócimy a z Pepem jest jeszcze gorzej- powiedziałam i poczułam, że do moich oczy zaczęły napływać łzy.
Wyszliśmy z restauracji a Leo mnie przytulił. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie.
-Mała spokojnie, wszystko będzie dobrze.
-Tak bardzo brakuje mi taty. Przepraszam, że wczoraj nie pozwoliłam odprowadzić mnie pod dom bałam się, że ktoś nas zobaczy.
-Nic się nie stało, ale proszę cię nie płacz- powiedział i jeszcze mocniej mnie przytulił- Może spotkajmy się jutro o 19 dobrze?
-Jasne.
Wróciłam do domu przebrałam się i poszłam spać.


***

No i mamy 4 rozdział trochę dłuższy, następne będą pojawiały się co tydzień :) Jak myślicie Neymar przejdzie do Barcy? Zapraszam do komentowania.


sobota, 11 maja 2013

Rozdział 3

***

 Gdy już udało mi się wstać ujrzałam Leo Messiego. Patrzyliśmy chwilę na siebie, zatraciłam się w jego pięknych brązowych oczach. Gdy tylko zrozumiałam co się dzieje szybko odwróciłam się i uciekłam. Słyszałam jak mnie jeszcze woła, jednak nie chciałam tam już zostać.

***

Wróciłam do domu i próbowałam zająć czymś siebie by choć na chwilę przestać o nim myśleć. Jednak gdy po raz kolejny czytałam to samo zdanie książki, nie wytrzymałam i zła wyszła z domu.

***

Cały czas myślałem o niej miała piękne brązowe włosy, cudny uśmiech i te oczy. Nie mogłem skupić się na treningu co nie uszło uwadze Xaviego.
-Leo co z tobą? W ogóle nie uważałeś na treningu a to do ciebie nie podobne, stało się coś?- spytał.
-Nie nic, po prostu zamyśliłem się- odparłem zmieszany.
-Przestań, znam Cie nie od dziś wiem, że coś się dzieje.
-No dobra, wpadłem dzisiaj na pewną dziewczynę była piękna jednak zanim coś powiedziałem ona już uciekła, wołałem ją, ale nic.
-Ooo ktoś tu się zakochał- zagwizdał i uśmiechnął się szeroko.
-Przestań, ja jej nawet nie znam. W ogóle skończmy ten temat.
-Dobra idziemy coś zjeść?
-Pewnie- powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko, ciesząc się, że skończyliśmy poruszać ten temat.


***

W domu zauważyłam karteczkę:

Nie szykuj obiadu Pep nas zaprosił.

Super jeszcze tego mi brakuje, nie mam ochoty spędzać z nim czasu no, ale jakoś muszę wytrzymać- pomyślałam.

Postanowiłam się przyszykować ubrałam krótką spudniczke i białą bluzkę na ramiączkach, do tego baleriny i lekki makijaż.
Gdy byłam gotowa usłyszałam na dole dźwięk otwieranych drzwi. Przywitałam się z mamą i zaczekałam aż się przygotuje. Po 20 minutach usłyszałam dźwięki samochodu, a po chwili w drzwiach pojawił się Pep przywitałam się z nim krótkim cześć i poszliśmy we trójkę do restauracji.
-Twoja mama opowiadała mi że jesteś wielkim kibicem Barcy- zaczął rozmowę.
-Tak razem z tatą oglądaliśmy wszystkie mecze.
-To może masz ochotę wybrać się jutro ze mną na trening?
-Nie dziękuje sama sobie poradzę- powiedziałam oschle.
-Natalia!- przerwała mi mama i posłała mi groźne spojrzenie.
-Niech będzie- powiedziałam od niechcenia.
-Ok to bądź jutro gotowa o 9.30- odparł uśmiechając się lekko.
-Dobrze.

Po obiedzie Pep odwiózł nas do domu, a resztę dnia spędziłam przed telewizorem.

***

Trochę krótki ale następny będzie dłuższy, postaram się coś dodać w tygodniu, a jak nie to w piątek zapraszam do czytania i komentowania :) 
No i jeszcze 100 lat Andres!!





środa, 8 maja 2013

Rozdział 2


***
Usiadłam na ławce i zaczęłam myśleć.
Może źle postąpiłam, powinnam porozmawiać z nimi, ale to jest takie trudne, tak bardzo brakuje mi taty.
Jednak na razie nie dam za wygraną, nie odpuszczę tak łatwo. Nie poddam się.
Z rozmyśleń wytrącił mnie płacz dziecka nieopodal, spojrzałam na zegarek i postanowiłam iść do domu.
Gdy wróciłam niestety w domu zastałam mamę z Pepem, siedzieli na kanapie i rozmawiali, gdy mnie zobaczyli, od razu się podnieśli.
-Gdzie ty byłaś?- spytała mama.
-A co Cię to obchodzi? Nie mam już 6 lat!- odparłam zdenerwowana.
-Córciu spokojnie. Chodź porozmawiajmy- ruchem ręki pokazała na salon.
Niechętnie doszłam tam i siadłam na fotelu.
-Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam. Bałam się jak zareagujesz.
-To nie jest wytłumaczenie! Jak możesz umawiać się z nowymi facetami, przecież  niedawno zmarł tata! Czy on nic dla ciebie nie znaczy? Czy ja nic nie znaczę?- powiedziałam, czułam, że głos zaczyna mi się załamywać.
Pep wstał i chciał coś powiedzieć jednak przerwałam mu.
-Nie odzywaj się!- powiedziałam do niego- Nienawidzę was!- krzyknęłam i pobiegłam na górę do pokoju.
Znowu zaczęłam płakać, nie sądziłam, że moje życie tak się potoczy, tu w Barcelonie miałam zacząć wszystko od nowa. a jak na razie wszystko się wali.
Słyszałam jak na dole Pep pociesza mamę, nie było mi jej żal nie teraz, nie po tym, co mi zrobiła.
Był dla mnie kimś więcej niż tylko trenerem Barcy, uwielbiałam go, a teraz nienawidzę.
Myślałam tak jeszcze długo, aż wreszcie udałam się do krainy Morfeusza.

***

Rano postanowiłam pójść pobiegać. Ubrałam się i wyszłam z domu, truchtem ruszyłam do parku.
Gdy miałam już wracać zamyśliłam się i wpadłam na kogoś.
-Ja przepraszam, zamyśliłam się- próbowałam się usprawiedliwić.
-Nic się nie stało to moja wina. Lucas- podał mi dłoń, którą chętnie uścisnęłam.
-Natalia- powiedziałam z uśmiechem.
-Miło mi Cię poznać może masz ochotę na kawę, znam tu niedaleko świetną kawiarnię.
-Z miłą chęcią.
Szliśmy w ciszy. Teraz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć był bardzo przystojny, miał blond włosy i niebieskie oczy a do tego był dobrze zbudowany. Z zamyśleń wytrącił mnie głos Lucasa.
-Nie jesteś z Barcelony?- zapytał.
-Nie, przeprowadziłam się niedawno z mamą z Polski po śmierci taty.
-Przykro mi .
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.
W kawiarni dużo rozmawialiśmy, opowiedział mi wiele o sobie, ja też opowiedziałam mu całą prawdę o tym, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Nie wiem czemu mu to opowiadałam, jednak przy nim czułam się bezpiecznie i mogłam mu zaufać.
Opowiedział mi, że jego wujek pracuje w Barcelonie.
Porozmawialiśmy trochę i postanowiłam wracać do domu, pożegnałam się całusem w policzek i wyszłam.
Gdy weszłam do domu nie zastałam nikogo w kuchni na lodówce zauważyłam karteczkę:

Obiad masz w lodówce, jestem w pracy do zobaczenia wieczorem papa całuje mama

Zjadłam posiłek, umyłam się i położyłam się do łóżka. Długo nad tym wszystkim myślałam a szczególnie nad dzisiejszym dniu, poznałam Lucasa z którym świetnie mi się rozmawiało.
Do głowy wpadł mi świetny pomysł chciałam zobaczyć chłopaków na treningu, jednak nie zamierzałam narażać się tak jak ostatnim razem, a tym bardziej prosić Pepa.
Napisałam do Lucasa:

-Hej, mam prośbę udałoby Ci się załatwić wejściówki na stadion? Natalia
-Jasne może jutro o 10 ? L
-No pewnie, dziękuje ci bardzo to do jutra.
-Będę czekać przed stadionem papa.

No to mam już plan na jutro na reszcie zobaczy moich idoli na żywo. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, później zadzwoniłam do Marty i wszystko jej opowiedziałam.
Posprzątałam trochę w domu i postanowiłam obejrzeć film.
Wieczorem wróciła mama. porozmawiałyśmy i pogodziłyśmy się, jednak nadal nie wybaczyłam jej tej tajemnicy i nie zamierzałam zaprzyjaźniać się z Pepem.
Rozmawiałyśmy długo, postanowiłam iść spać.

***

Rano obudziły mnie promienie słoneczne dochodzące zza rolet.
Ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie czekała już mama chwile pogadałyśmy jednak ona musiała śpieszyć się do pracy.
Ubrałam się do wyjścia, zrobiłam lekki makijaż i ruszyłam w stronę Camp Nou. Z daleka ujrzałam postać Lucasa, przywitałam się z nim i opowiedziałam mój plan zwiedzenia stadionu .
Do środka weszliśmy bez problemu, jednak Lucas musiał podejść do wuja zanieść mu papiery więc pożegnał się ze mną i udał się w swoją stronę.
Ja musiałam okropnie uważać żeby nie natknąć się na trenera Blaugrany, bo nie zamierzała z nim rozmawiać.
Wyszłam zza rogu, wpadłam na kogoś i przewróciłam się. Gdy już udało mi się wstać ujrzałam ...

***



No i mamy 2 Jak myślicie kogo ujrzała? czekam na komentarze 

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 1. Część 2

***

Gdy miałam już wracać natknęłam się na ochroniarza.
Uciekałam, jednak on był szybszy i moja pierwsza wizyta na Camp Nou zakończyła się wizytą na komisariacie.
Siedziałam tam i czekałam na przyjazd mamy i od razu wiedziałam, że nie obejdzie się w domu bez kłótni.
Przyjechała po 20 minutach i zabrała mnie do domu, przez całą drogę nie odzywając się do mnie ani słowem.
Dopiero gdy przekroczyłyśmy próg mieszkania zaczęło się.
-Możesz mi do cholery powiedzieć coś ty robiła na stadionie?
-Przepraszam, po prostu przechodziłam, a gdy zobaczyłam, że nie ma ochroniarzy postanowiłam wejść. Wiem, że ty nie dałabyś mi pieniędzy na wejście, więc co miałam robić? Wiesz, ile to dla mnie znaczy. Wszystko skończyłoby się dobrze gdyby nie to, że natknęłam się na ochroniarza i wylądowałam na policji- powiedziałam cichym głosem.
Mama głośno westchnęła i powiedziała:
-Obiecaj mi, że nie będziesz tego więcej robić?
-Obiecuje i jeszcze raz przepraszam.
Mama podeszła do mnie i mnie objęła.
- A teraz idź już do siebie i żeby nie było żadnych takich numerów więcej.
Pocałowałam ją w policzek i pobiegłam na górę.


***

Rano obudziłam się wcześnie, zrobiłam śniadanie i załączyłam laptopa.
Chciałam pooglądać oferty szkół, wiem, że jest już koniec roku więc mam całe wakacje na wybranie właściwej, ale chciałam już pooglądać.

***
Te 2 tygodnie minęły szybko, pozwiedzałam Barcelonę, pochodziłam po sklepach.
Jednak jedno nie dawało mi spokoju, od paru dni mama dziwnie się zachowuje, wychodzi, nie mówiąc gdzie.

***
Wracałam do domu ze sklepu, przechodziłam koło kawiarni zauważyłam w środku mamę z Pepem Guardiolom. Trzymali się za ręce i rozmawiali. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.
Weszłam do środka i zaczęłam krzyczeć.
-Mamo, jak mogłaś mi to zrobić. Przecież tata niedawno zmarł, a ty już umawiasz się z innym! Nienawidzę cię!
-Córciu, spokojnie usiądź, porozmawiamy.
-Nie chcę cię znać!
Wybiegłam z płaczem z kawiarni, pobiegłam do domu i zamknęłam się w pokoju.
Nie rozumiem jak mama mogła mi to zrobić, tata niedawno zmarł, a ona umawia się z innym. W innych okolicznościach bardzo bym się cieszyła, przecież to był Pep Guardiola trener najlepszej drużyny na świecie, ale nie teraz, tak bardzo brakuje mi taty.
Zaczęłam coraz bardziej płakać, mama pukała do drzwi już przez 10 minut, ale ja nie mam ochoty jej teraz widzieć, nie po tym, co mi zrobiła.
Płakałam pół nocy, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Rano obudziłam się z okropnym bólem głowy. Wstałam, przebrałam się i niezauważona wyszłam z domu. Nie miałam ochoty teraz rozmawiać z mamą.
Postanowiłam zadzwonić do Marty, za którą okropnie się stęskniłam.
-Hej Matra co tam u ciebie?- powiedziałam jak w końcu odebrała telefon.
-Dobrze. Ty lepiej mów co u Ciebie słychać?
-Nie za ciekawie, pierwszego dnia wylądowałam na komisariacie a wczoraj zobaczyłam moją mamę w kawiarni z Pepem Guardiolą!
-Naprawdę! To niesamowite- krzyknęła zszokowana.
-Nie powiedziałabym tak, tata niedawno zmarł a ona już się umawia i co jest najgorsze nie powiedziała mi o tym.
-Słuchaj, ona nie chce dla ciebie źle, nie powiedziała Ci tego, bo pewnie wiedziała jak zareagujesz.
-Wiem, ale to nie zmienia faktu, że mnie okłamała.
-Spokojnie wszystko będzie dobrze, a teraz muszę już kończyć, jak się czegoś dowiesz to dzwoń- powiedziała i rozłączyła się.
Ta rozmowa pocieszyła mnie.
Postanowiłam wybrać się do parku i przemyśleć to wszystko.


***
Dodałam nowe zakładki SPAM- tu informujcie mnie o nowych rozdziałach u siebie  ;) i Informowani-tu napiszcie czy chcecie być informowani i gdzie :)
 No i mamy część 2 nie jestem z niej zadowolona, ale później powinno być już lepiej, następny rozdział pojawi się może w środę.
Rozdział zostawiam wam do oceny liczę na komentarze :) 

piątek, 3 maja 2013

Rozdział 1. Część 1

***



-Wyjeżdżamy do Barcelony- powiedziała.
-Co?- tylko tyle mogłam z siebie wydusić.
-Tak, znalazłam tam lepszą pracę, a ty będziesz tam chodziła do szkoły.
-Kiedy wyjeżdżamy?
-Za tydzień.
Więcej już nie mogłam wytrzymać, wstałam i pobiegłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.
Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi, a zaraz potem w pokoju pojawiła się mama.
-Wszystko będzie dobrze- powiedziała i usiada na moim łóżku.
-Boję się.
-Wiem, ja też, ale tam będzie nam lepiej, na pewno Ci się spodoba, umiesz hiszpański i jesteś bardzo miłą osobą, na pewno szybko znajdziesz tam przyjaciół- powiedziała i wyszła.
Może i mama ma racje, tylko ja nie potrafię zostawić tu szkoły, przyjaciół ale z drugiej strony tam mam większe szanse na poznanie moich idoli.
Umyłam się, położyłam i od razu zasnęłam.

***


Te parę dni minęły mi bardzo szybko. Cały czas spędzony na załatwianiu przeprowadzki, pakowaniu i spotkaniach z Martą.


***

Dziś postanowiłam ostatni raz pochodzić trochę po moim ukochanym Gdańsku z Martą. Pozwiedzałyśmy i wieczorem byłam już w domu. Sprawdziłam, czy wszystko spakowałam i postanowiłam iść spać, żeby jutro rano szybciej wstać.

Wstałam przed 7 wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie czekała już na mnie mama. Po zjedzeniu śniadania ostatni raz weszłam do swojego już pustego pokoju i pojechałyśmy na lotnisko.
Podróż do Barcelony była dość przyjemna.
W Katalonii przywitała nas piękna pogoda, wraz z mamą odebrałyśmy bagaż i udałyśmy się do taksówki.
Po 20 minutach jazdy auto zatrzymało się przed pięknym dużym domem, gdy wyszłam z samochodu, nie mogłam uwierzyć w to, że to będzie mój nowy dom.
Weszłam do środka i udałam się do mojego nowego pokoju, gdzie znajdowały się już wszystkie moje meble.
Postanowiłam się odświeżyć i na chwile przespać.
Wstałam po 14 zeszłam na dół, gdzie moja mama gotowała obiad.
-Mamo po obiedzie pójdę się trochę przejść, pozwiedzać okolicę-powiedziałam.
-Dobrze tylko nie wróć za późno.
Po objedzie poszłam się przebrać, pożegnałam się z mamą i wyszłam.
Postanowiłam udać się na Camp Nou zobaczyć go chociaż od zewnątrz, bo do środka nie miałam przepustki.
Gdy znalazłam się już przy stadionie zauważyłam, że przy wejściu nie ma ochrony, zdziwiłam się, ale korzystając z okazji weszłam niezauważona na stadion.
Było to głupie, ale tak bardzo chciałam zobaczyć stadion a mama nie zapłaciłaby mi na wejście tutaj.
Poruszałam się po cichu, żeby nikt mnie nie zauważył.
Gdy miałam już wracać niestety natknęłam się na...


No i mamy rozdział 1 podzieliłam go na części, bo wyszedł mi za długi jutro pojawi się część 2 a resztę rozdziałów będę dodawać tak co tydzień.

Poprawiłam się z przecinkami, ale może nie we wszystkich miejscach są więc przepraszam już za 2 rozdziały będą pojawiali się piłkarze :) 

czwartek, 2 maja 2013

Prolog

***

Wróciłam po szkole do domu. W kuchni siedziała mama, wyraz jej twarzy nie wróżył nic dobrego.
-Tata nie żyje- powiedziała.
-Jak to się stało! Przecież lekarze mówili, że jest lepiej- powiedziałam a do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Nie wiem, przed chwilą dzwonili ze szpitala.
Nie mogłam w to uwierzyć, już 3 lata tata zmagał się z rakiem, wszystko było w porządku, a tu dowiaduje się czegoś takiego. On był moim oparciem, kochałam go, to z nim od dziecka oglądałam mecze FC Barcelony, to z nim kopałam w piłkę, a teraz to wszystko odeszło.
Wstałam od stołu i pobiegłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Rano obudziłam się z bólem głowy i opuchniętym i oczami.
Ubrałam się i zeszłam na dół, w kuchni zobaczyłam talerz kanapek i karteczkę:
Nie chciałam Cie budzić zostań w domu. Jestem w pracy, wrócę po południu, zjedz śniadanie kocham cie
Mama

***

Zjadłam kanapki i wyszłam na miasto, wróciłam po południu.
Później przygotowywałyśmy z mamą wszystko na pogrzeb, który miał odbyć się za kilka dni.
Wieczorem przyszła do mnie moja przyjaciółka Marta. 
Całą noc spędziłyśmy na rozmowach, chociaż na chwilę mogła przestać myśleć o tym wszystkim.

***

Wróciłyśmy z mamą do domu po pogrzebie, poszłam do siebie, posprzątałam, założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam wspominać moje lata spędzone z tatą. Ze wspomnień wyrwał mnie głos mojej mamy dobiegający z dołu.
Zdjęłam słuchawki i pobiegłam na parter.
-Siadaj, musimy pogadać- powiedziała i ruchem ręki wskazała mi krzesło.
-Co się stało?- zapytałam zdziwiona.   

***

No i tak właśnie zaczynam moje pierwsze opowiadanie piszcie co sądzicie :)