piątek, 24 maja 2013

Rozdział 5


***

Rano obudziły mnie promienie słońca, wyszłam na balkon i zobaczyłam tętniącą już życiem Barcelonę.
Przebrałam się i postanowiłam wybrać ciuchy na dzisiejszy wieczór, stałam przed szafą przez 20 minut i nic nie wymyśliłam, postanowiłam zadzwonić po kogoś kto mi pomoże.
-Gerard ratuj, przyjeżdżaj szybko do mojego domu.
-Jasne, ale co się stało?
-Nic, opowiem Ci jak przyjedziesz- powiedziałam i rozłączyłam się.
Wysłałam mu adres i postanowiłam zjeść śniadanie.
Gerard przyjechał po 10 minutach.
-Mów co się stało- powiedział głośno.
-Zamknij się i wchodź, pogadamy na górze- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę do swojego pokoju.
Gdy weszliśmy do środka Gerard wytrzeszczył oczy i otworzył buzię.
-Łał.
No tak cały mój pokój ozdobiony był w plakaty i inne gadżety z Barcelony.
-Ty naprawdę jesteś naszą fanką- odparł, gdy szok minął.
-No, ale nie po to Cię tu wezwałam.
-Mów o co chodzi.
-No bo wiesz..- zaczęłam.
-Mów!
-Leo zaprosił mnie dzisiaj na randkę, ale proszę Cię nie mów nikomu no i nie mam się w co ubrać- odparłam szybko.
-Ok zaraz coś wybierzemy.
Stanął przed moją szafą i zaczął wyrzucać z niej wszystkie rzeczy.
Niespodziewanie do pokoju weszła mama otworzyła szeroko oczy i powiedziała:
-Co tu się dzieje i kto to jest? -wskazała palcem na Pique.
-Pep jest?
-Tak na dole.
-To jest Gerard Pique i przyszedł mi tu w czymś pomóc, mamo mam prośbę nie mów Pepowi, że on tu jest proszę.
-No dobrze nie przeszkadzam wam- powiedziała i wyszła.
-Chwila jakiemu Pepowi ? Guardioli ?-odezwał się po chwili Gerard.
-Tak jemu.
-Co on tutaj robi?- krzyknął Pique.
-Zamknij się, nie chce żeby Cię usłyszał, Pep od paru tygodni spotyka się z moją mamą tylko błagam nie mów nikomu.
Gerard przytaknął a ja zaczęłam mówić dalej.
-Nie dogaduję się z nim, po prostu nie mogę im obydwóm wybaczyć, że nic mi nie powiedzieli, przez parę tygodni spotykali się w tajemnicy a ja przypadkowo na nich trafiłam, zrobiłam im awanturę i od tego czasu niezbyt dobrze mi się z nim rozmawia on robi wszystko żeby to zmienić, ale ja nie zamierzam. Dlatego nie chce mu mówić, że tu jesteś po prostu nie mam ochoty z nim rozmawiać.
-Czyli ani twoja mama ani Pep nie wiedzą, że dzisiaj wychodzisz?
-Nie, nie wiedzą także jak poznałam się z Leo i niech tak zostanie a teraz wracajmy do tego w co mam się ubrać.
Gerard ponownie stanął przed moja szafą aż w końcu wybrał czerwoną sukienkę do połowy ud i czarne szpilki.
-Dziękuje Ci- powiedziałam i przytuliłam go.
-No to co może teraz wybierzemy się na jakiś obiad bo jestem okropnie głodny.
-Jasne- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami łazienki.
-Ok, ja zejdę pierwsza ty poczekaj na schodach, zagadam ich i dam Ci znać kiedy będziesz mógł wyjść.
-Dobrze.
Wyszłam z pokoju i udałam się na dół
-Mamo wychodzę, nie wiem kiedy wrócę- powiedziałam i ruchem ręki dałam znać Gerardowi, on niepostrzeżenie wymknął się z domu a ja odwróciłam się i chciałam już wyjść, ale przerwał mi głos mamy.
-Nie przywitasz się?
-Cześć- powiedziałam od niechcenia i wyszłam z domu.
Poszliśmy coś zjeść i pochodziliśmy trochę po Barcelonie. Do domu wróciłam po 15 i postanowiłam zacząć przygotowywać się do spotkania z Leo.

***

Byłam gotowa o 18.30 zeszłam na dół i udałam się do salonu, gdzie przebywał Pep.
-Wybierasz się gdzieś?- spytał.
-Tak.
-A gdzie?- zapytał zaciekawiony.
-Co cie to obchodzi nie jesteś moim ojcem.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał mi telefon.
-Ok już wychodzę- powiedziałam i rozłączyłam się.
-Wychodzę, pa mamo nie czekaj na mnie.
Przed bramą stało auto a o nie opierał się Leo, był pięknie ubrany, miał jasne spodnie i białą koszulę.
Przywitałam się z nim i weszliśmy do samochodu.
-Pięknie wyglądasz- powiedział.
-Dziękuje, to gdzie mnie zabierasz?
-Niespodzianka.
Jechaliśmy jakieś 20 minut. Leo zaparkował i pomógł mi wyjść z auta.
-Zakryje Ci oczy, ale nie podglądaj.
-Dobrze.
Jego dotyk był taki hipnotyzujący.
Szliśmy chwile, później zatrzymaliśmy się i Leo zdjął ręce z mojej twarzy a moim oczom ukazała się piękna plaża. Na piasku rozłożony był koc a na nim koszyk, wokół porozkładane były lampki.
-Tu jest cudownie- powiedziałam zachwycona.
-Ciesze się, że Ci się podoba.
Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść różne smakołyki. Dużo rozmawialiśmy, później oglądaliśmy zachód słońca wtuleni w siebie. Było mi bardzo miło, ta chwila mogła trwać wiecznie. W pewnym momencie Leo zbliżył swoją twarz do mojej, dzieliły nas tylko centymetry po chwili pocałował mnie, na początku nieśmiało jakby pytał o pozwolenie później już śmielej a ja odwzajemniałam jego pocałunki. Posiedzieliśmy jeszcze chwile następnie skierowaliśmy się do samochodu, cały czas nie odsuwaliśmy się od siebie.
Odwiózł mnie do domu i pożegnaliśmy się całusem w policzek a ja skierowałam się do domu.
W środku nikogo nie zastałam pewnie mama pojechała gdzieś z Pepem.
Odświeżyłam się i postanowiłam zadzwonić do Gerarda
-Hej nie przeszkadzam?
-Nie, coś się stało?
-Musze z kimś pogadać, mógłbyś zabrać Shakire i przyjedźcie do mnie?- zapytałam z nadzieją.
-Ok za chwile będziemy.
Z Isabel poznałam się na jednym z treningów od razu załapałyśmy kontakt.
Przyjechali po 20 minutach.
-Hej.
-Cześć co się stało? Mów jak minęła randka.
-Dobrze, wchodźcie.
-Gerard możesz iść do kuchni po jakieś przekąski?- zapytała partnerka piłkarza.
-Dobra.
-Mów co jest mnie tak łatwo nie nabierzesz?- zaczęła jak tylko piłkarz wyszedł.
-Mam pytanie, po jakim czasie zrozumiałaś że kochasz Gerarda?
-Nie wiem to samo przyszło.
-No bo wiesz.. Ja całowałam się dzisiaj z Leo.
-Naprawdę? To super- krzyknęła szczęśliwa.
-Nie, przecież ja mam dopiero 16 lat a on 21 to nie ma sensu.
-Wszystko ma sens, przecież u mnie i Pique też jest różnica wieku.
-Ale to nie to samo, wy jesteście dorośli.
-Nie bój się miłości.
Po chwili wrócił Gerard z przekąskami pooglądaliśmy film a później oni wrócili do siebie. Zdziwiło mnie to, że mamy cały czas nie ma.
Przebrałam się i poszłam spać.
Rano wstałam w bardzo dobrym humorze, ta rozmowa pomogła mi.
Zeszłam na dół a tam nikogo nie było, no jeszcze tego brakowało pewnie mama spędziła te noc z Pepem. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu.

***


Te wakacje minęły mi szybko, spotykałam się z Leo cały czas potajemnie, wiedzieli o tym tylko Gerard i Shakira, mama spotykała się z Pepem, moje uczucia do niego nie zmieniły się. Postanowiłam pójść do liceum Fotografii w Barcelonie było to moje marzenie, od dziecka uwielbiam robić zdjęcia.

***

Cieszę się, że podoba wam się opowiadanie, sorki za te liceum tak sobie wymyśliłam.
Następny rozdział w piątek, zapraszam do komentowania.
Uwielbiam to zdjęcie *-* 

5 komentarzy:

  1. Jest genialne ;)]
    Jacy oni słodcy xD
    Zapraszam do siebie na nowy ;)
    http://two-love-one-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle! Świetny rozdział. Taka randka z Leo to jest dopiero coś! Nie każda ma tyle szczęścia, co ona. Mam nadzieję, że dziewczyna już wkrótce zmieni zdanie o Pepie. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahhaha , zwołałaś Pique żeby pomógł wybrać ciuchy na randkę,haha ;) mega i jeszcze ta randka z Leo! Jeej.
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie :

    http://gon-za-marzeniami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na ostatni rozdział na http://solo-tengo-que.blogspot.com/
    PS. Czekam na next. Genialne, pozdrawiam:))):****

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne :) Masz talent do pisania :*
    Zapraszam do siebie: http://barcanuncaterindas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń